download, do ÂściÂągnięcia, pdf, ebook, pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Daphne du Maurier Ober�a na pustkowiuZak�ad Nagra� i WydawnictwZwi�zku NiewidomychWarszawa 1997Prze�o�y�a Wac�awa KomarnickaT�oczono pismem punktowym dlaniewidomych w Drukarni ZN,Warszawa, ul. Konwiktorska 9.Przedruk z wydawnictwa"Iskry", Warszawa 1991Pisa�a J. KramarzKorekty dokonali:Wojciech Cagarai U. MaksimowiczS�owo wst�pneDaphne du Maurier, popularnawsp�czesna pisarka angielska,mistrzyni psychologicznegoromansu sensacyjnego, urodzi�asi� w Londynie 13 maja 1907roku. By�a c�rk� Sir Geralda duMaurier, znanego londy�skiegoaktora i re�ysera teatralnego,i wnuczk� George'a L.I. Bussondu Maurier, ilustratora ksi��eki autora opowiada�, pary�aninaz miejsca urodzenia, a potemju� do ko�ca �ycia londy�czyka.Panna Daphne ros�a wi�c wrodzinie francusko_angielskiej,po�r�d artyst�w nasi�kaj�cmi�o�ci� do sztuki i rzetelnym,praktycznym znawstwem dzie�literackich, teatralnych,malarskich, muzycznych.Pierwsze nauki pobiera�aprywatnie, w domu, dalsze wPary�u. W roku 1932 po�lubi�aSir Fredericka Browninga,genera�a. Niebawem zosta�amatk� trojga dzieci.Wcze�niej jednak sta�a si�pisark�. W roku 1931opublikowa�a pierwsz� swoj�powie�� - "The Loving Spirit",w roku 1932 nast�pn� - "I'llNever Be Young Again" (polskiprzek�ad pt. "Ju� nigdy nieb�d� m�ody", 1939), alepierwszy wielki sukces pisarskiosi�gn�a w roku 1936, kiedywyda�a frapuj�c� opowie�� orozbitkach i przemytnikach zwybrze�a kornwalijskiego, pt."Jamaica Inn", w polskimprzek�adzie "Ober�a napustkowiu" (pierwsze wydanienak�adem Pa�stwowego InstytutuWydawniczego w roku 1976).Jest to - jak wi�kszo�� utwor�wDaphne du Maurier - mistrzowskisplot w�tk�w: przygodowego,romansowego i sensacyjnego, nabogatej i barwnej kanwieobyczajowej, z otoczk�nastrojowo�ci rodem z powie�ciromantycznej. Miejscem akcjijest tytu�owa ober�a "Jamajka",ukryta w�r�d bezludnychtorfowisk, za dnia zamkni�ta nadziesi�� spust�w, z ledwotlej�cym wewn�trz �yciem ciotkiPatience, noc� za to otwartadla typ�w spod ciemnej gwiazdy:z�odziei, przemytnik�w,morderc�w, naprowadzaj�cychstatki na ska�y i ograbiaj�cychje... Wszystko to pod wodz�ober�ysty Jossa Merlyna ijeszcze kogo�, kto kryje si� wmroku. Kt�rego� dnia przybywado "Jamajki" m�oda kobieta,Mary, siostrzenica �ony JossaMerlyna, a wkr�tce pojawia si�niezwyk�y m�ody m�czyzna, JemMerlyn, brat straszliwegoober�ysty. Nawi�zuje si�intryga romansowa, kt�rauatrakcyjnia w�tekprzygodowo_sensacyjny,prowadzony z w�a�ciwym Daphnedu Maurier wyczuciem napi�cia,grozy i tajemniczo�ci."Jamajka" staje si� widowni�dramatycznych wydarze�.Je�eli "Jamaica Inn" by�apierwszym sukcesem pisarki, tos�aw� przynios�a jej "Rebecca",powie�� z roku 1938 (polskiprzek�ad przedwojenny "Pani naManderley", polski przek�adpowojenny "Rebeka"), mocno dzi�staro�wiecka, a przecie� wci��bardzo atrakcyjna w swejgotyckiej stylistyce, zromantycznym sztafarzem, zwielkim angielskim panem w rolig��wnej, z kochaj�c� go, urocz�i naiwn� dziewczyn� u jegoboku, z demoniczn� pani� w jegoprzesz�o�ci, s�owem, przepysznapowie�� o mi�o�ci, nienawi�ci izbrodni, jakiej wci�� poszukuj�czytelnicy.Po "Rebece" Daphne du Mauriernapisa�a jeszcze wiele romans�whistorycznych i sensacyjnych,spo�r�d kt�rych wymieni� trzebaco najmniej "Hungry Hill"(1943), "The King's General"(1946; polski przek�ad pt."Genera� Jego Kr�lewskiejMO�ci", 1949), "My CousinRachel" (1951), "Mary Ann"(1951). Nie dor�wnywa�y oneani "Ober�y na pustkowiu", ani"Rebece", ale cieszy�y si� niemniejsz� ni� tamte bestsellerypoczytno�ci�, chocia�by zewzgl�du na "dobr� mark�"autorki. A doda� trzeba, �es�aw� DAphne du Maurierpomna�a�y adaptacje filmowe iteatralne, a tak�e telewizyjne"Rebeki", "Ober�y napustkowiu", "MOjej kuzynkiRacheli"... Do dzi� ogl�damy jena ekranach du�ych i ma�ych zzainteresowaniem, co �wiadczy o�ywotno�ci romans�w i talenciepisarki.Daphne du Maurier zmar�aniedawno, w Kornwalii.Pozostawi�a po sobie oko�otrzydziestu ksi��ek, nie tylkobeletrystycznych (powie�ci,zbior�w opowiada�, dramat�w),ale tak�e innych, na przyk�adliteracki portret ojca, pt."Gerald", lub portret swejfrancusko_angielskiej rodziny,pt. "The du Mauriers".Wszystkie te ksi��ki okre�laj�j� jako pisark� popularn�wysokiej rangi artystycznej.Maria JentysRozdzia� IBy� pos�pny, szary dzie�,jeden z ostatnich dnilistopada. Zmiana pogodyprzysz�a nagle, gdynie�yczliwy, ostry wiatr zasnu�niebo o�owianymi chmurami, zkt�rych m�y� nieustannie drobnydeszcz, a cho� by�a dopierodruga po po�udniu, blado��zmierzchu jesiennego spad�a ju�na wzg�rza, spowijaj�c je mg��.Lepki zi�b mimo szczelniezamkni�tych okien przenika� down�trza dyli�ansu i nasyca�wilgoci� sk�rzane obiciasiedze�. Musia�a te� by�niewielka szpara w dachu, bocienkie strumyczki deszczu razpo raz sp�ywa�y z g�ry,zostawiaj�c w tym miejscu nask�rze granatowe smugi i plamyjak po rozlanym atramencie.Wo�nica, po uszy okutanyp�aszczem, zgina� si� na ko�lewp�, daremnie usi�uj�cstworzy� sobie os�on� zw�asnych ramion, a smutne koniez trudem posuwa�y si� naprz�d,zbyt n�kane wichur� i deszczem,aby reagowa� na uderzenia bata,kt�ry co chwila trzaska� nadich �bami.Ko�a dyli�ansu z j�kiem iskrzypieniem zapada�y si� ipodskakiwa�y na wybojach,czasem za� spryskiwa�y szybyp�ynnym b�otem, co w po��czeniuz nieprzerwanie si�pi�cymdeszczem uniemo�liwia�o cho�byrzut oka na krajobraz.Nieliczni pasa�erowie dlarozgrzewki tulili si�" dosiebie i wydawali ch�ralneokrzyki, ilekro� dyli�ans wpad�do do�u g��bszego ni� zwykle,staruszek za�, kt�ry narzeka�bez przerwy, odk�d wsiad� wTruro do dyli�ansu, w pewnejchwili zerwa� si�rozw�cieczony, otworzy� zwysi�kiem okno i nie zwa�aj�cna strugi deszczu zalewaj�cenie tylko jego, lecz itowarzyszy podr�y, wysun��g�ow� na zewn�trz. Piskliwym,z�ym g�osikiem wymy�la� wo�nicyod �otr�w, zb�j�w, morderc�w ikrzycza�, �e je�li wo�nicanadal b�dzie p�dzi� na z�amaniekarku, wszyscy pasa�erowiewyzion� ducha, zanim dojad� doBodmin, bo i tak ju� ledwiezipi�, a je�li o niegoosobi�cie chodzi, nigdy ju� niewsi�dzie do dyli�ansu.Trudno by ustali�, czywo�nica go w og�le s�ysza�.Prawdopodobniejsze by�o, �epotoki wyrzut�w porwa� i uni�s�wiatr. Staruszek po chwiliczekania, wyzi�biwszy dok�adniewn�trze dyli�ansu, usiad� zn�wna swoim miejscu w k�cie, okry�kolana pledem i co� tam dosiebie gniewnie mamrota�.Najbli�sza jego s�siadka,weso�a, rumiana kobieta wniebieskiej pelerynie,westchn�a ze wsp�czuciem, poczym mrugaj�c do pozosta�ychpasa�er�w i nieznacznym ruchemg�owy wskazuj�c staruszka,stwierdzi�a po raz co najmniejdwudziesty, �e jak �yje niepami�ta takiej niepogody,wichura co si� zowie, tu ju�nikt si� nie pomyli i niepowie, �e jest lato. Nast�pniepogrzeba�a w poka�nym koszyku,wyci�gn�a wielki kawa� ciastai zatopi�a w nim mocne bia�ez�by.Mary Yellan siedzia�a wprzeciwleg�ym k�cie, tam gdziestrumyczek deszczu s�czy� si�przez szpar� w dachu. Niekiedyzimna kropla spada�a jej narami�, w�wczas dziewczynastrzepywa�a j� niecierpliwie.Z podbr�dkiem wtulonym wd�onie nie odrywa�a oczu odokna zachlapanego b�otem ideszczem w nik�ej, lecz wci��jeszcze �ywej nadziei, �e jaki�promie� s�o�ca przebije si� wko�cu przez chmury i cho�skrawek b��kitu, co wczorajjeszcze ol�niewa� nadHelfordem, zab�y�nie na znakpomy�lnej przysz�o�ci.Znajdowa�a si� zaledwie oczterdzie�ci mil od miejsca,kt�re przez dwadzie�cia trzylata by�o jej domem, lecz owanadzieja w sercu zacz�a ju�przygasa�, a nieust�pliwaodwaga, co stanowi�a dominuj�c�cech� charakteru dziewczyny iratowa�a j� podczas choroby i�mierci matki, da�a si� terazzachwia� pierwszym podmuchomwichury.Okolica by�a zupe�nie obca, ato ju� samo przez si� budzi�oprzera�enie. Przez zamgloneokno dyli�ansu Mary, wyt�aj�cwzrok, spogl�da�a na �wiatca�kiem odmienny od tamtego,kt�ry zna�a, a od kt�regodzieli� j� tylko dzie� podr�y.Jak�e dalekie teraz i by� mo�eutracone na zawsze wydawa�y si�l�ni�ce wody Helfordu, zielonewzg�rza, �agodne stoki dolin,gromadki bia�ych domk�w nadbrzegiem rzeki! Helfordzkideszcz by� dobrotliwy,szele�ci� w listowiu drzew,nikn�� w bujnej trawie, tworzy�potoki i rzeczu�ki sp�ywaj�cedo szerokiej rzeki, wsi�ka� wewdzi�czn� gleb�, kt�raodp�aca�a si� barwnymikwiatami.Ten deszcz by� zajad�y,bezlitosny, siek� oknadyli�ansu i smaga� tward�,ja�ow� ziemi�. �adnych tudrzew, je�li nie liczy� jednegolub dw�ch, rozpo�cieraj�cychnagie konary, powyginane iposkr�cane przez stuleciawichr�w, a tak sczernia�ych zestaro�ci i s�oty, �e gdybynawet wiosna owia�a je swymtchnieniem, p�czki nieodwa�y�yby si� chyba rozwin�� wli�cie, l�kaj�c si�sp�nionych, zab�jczychprzymrozk�w. Uboga okolica, bez�ywop�ot�w i ��k, krainakamieni, czarnego wrzosu ikar�owatego �arnowca.Tutaj nigdy pewno nie bywa naprawd� pogodnie, my�la�a Mary;albo szaruga jak dzisiaj, albosucha spiekota pe�ni lata, anigdzie zielonej, cienistejkotliny, daj�cej schronienie,sama tylko trawa, co ��knie ibrunatnieje jeszcze przedko�cem maja. W tym szarym,obcym krajobrazie nawet ludziena drogach i w miasteczkachwygl�daj� inaczej, upodabniaj�si� wida� do otoczenia. WHelston, tam gdzie wsiad�a dopi... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl