[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROMAIN ROLLANDDUSZAZACZAROWANATom I i IIPRZESTROGA DLA CZYTELNIKAStaj�c u pocz�tku nowej w�dr�wki, nie tak d�ugiej jak Jana Krzysztofa, kt�ra,jednakobejmie tak�e kilka etap�w, przypominam czytelnikom przyjacielsk� pro�b� rzucon�w jednymz punkt�w zwrotnych dziej�w mego muzyka. We wst�pie do Buntu podkre�li�em, �eka�dy tom winno si� traktowa� jako rozdzia� dzie�a b�d�cego w ruchu, kt�regomy�l rozwijasi� wraz z tokiem �ycia, jakie przedstawia. Cytuj�c stare powiedzenie: � Koniecjest �yciapochwa��, wiecz�r chlub�, dnia minionego � doda�em: � Gdy dotrzemy do kresu,os�dzicie,ile by� wart nasz wysi�ek.Niew�tpliwie ka�dy z tom�w musi posiada� swoiste cechy i stanowi� pewn� ca�o��jakodzie�o sztuki, ale przedwczesne by�oby s�dzi� wedle niego o idei og�lnej. Pisz�cpowie��obieram istot� posiadaj�c� ze mn� cos wsp�lnego (a raczej ona to dokonywawyboru). Od tejchwili pozostawiam jej swobod�, nie wprowadzaj�c wcale w�asnej osobowo�ci.Ci�kie to,zaiste, brzemi� ta d�wigana od przesz�o p�wiecza osobowo�� i w�a�nie niebia�skidar sztukiprzynosi wyzwolenie: mo�no�� pojenia si� inn� dusz� i przechodzenia w inneegzystencje(nasi indyjscy przyjaciele powiedzieliby: inne nasze egzystencje; gdy� wszystkojest w ka�dymz nas).Przeistoczony w Jana Krzysztofa, Golasa czy Anetk� Riviere jestem tylkosekretarzem ichmy�li. S�ucham, co m�wi�, widz� ich czyny i patrz� ich oczyma. W miar� jaknabieraj� wiedzy,czerpi�c z serca swego i z ludzi, ucz�, si� wraz z nimi; gdy si� myl�, padam,wstaje , gdyodzyskuj� r�wnowag�, i ruszamy w drog�. Nie twierdz�, ze droga to najlepsza,lecz jest onanasz� drog�. Cho�by nie mieli racji Krzysztof, Colas i Anetka, jednak �yj�, a�ycie to nienajgorszaz racji.Nie doszukujcie� si� tutaj tez ni teoryj. Macie przed sob� same jeno wn�trznedzieje �yciaszczerego, d�ugiego i p�odnego w rado�ci i b�le. Obarczone jest ono niezawodniesprzeczno�ciami,obfituje w b��dy, ale tak�e usi�uje osi�gn�� w braku niedost�pnej prawdyharmoni�ducha, kt�ra jest nasz� prawd� najwy�sz�.R. R.Sierpie� 1922 r.TOM PIERWSZYANETKA I SYLWIAMi�o�� to pierwsza z istot zrodzonych,Mi�o��, kt�ra wyda�a p�niej my�l... ,RigvedaCz�� pierwsza***Siedzia�a zwr�cona ty�em do okna, a promienie zachodz�cego s�o�ca igra�y posilnym jejkarku i ramionach. Wr�ci�a w�a�nie do domu. Pierwszy to raz od wielu miesi�cyAnetka sp�dzi�adzie� ca�y na wsi, przechadzaj�c si� i poj�c s�o�cem wczesnej wiosny, coosza�amianiby czyste wino, s�o�cem, kt�rego blasku nie m�ci cie� bezlistnych drzew, arze�wi ch�odnywiew uciekaj�cej zimy. W g�owie jej hucza�o, t�tni�o w �y�ach, oczy mia�a zalanepotokami�wiat�a. Pod spuszczonymi powiekami czerwone i z�ote b�yski, z�otoczerwony nurtprzelewa�si� przez ca�e jej cia�o. Nieruchoma, odr�twia�a na krze�le, zatraci�a na chwil��wiadomo��...Po�rodku lasu � staw z plam� s�o�ca podobny oku. Woko�o drzewa o konarach mchemporos�ych.Odczuwa ch�� k�pieli. Spostrzega, �e jest rozebrana. Lodowata d�o� wody dotykajejst�p i kolan. Przejmuje j� dreszcz rozkoszy. Naga, przegl�da si� wz�otoczerwonym stawie...Ogarnia j� zawstydzenie nag�e i nieokre�lone, jakby czyje� oczy patrzy�y na ni�z ukrycia.Aby im uj��, wchodzi g��biej w wod�, kt�ra jej si�ga po szyj�. Wiry wodyobejmuj� j� �ywymoplotem, a grube liany wij� si� wok� jej n�g. Chc� si� uwolni�, a grz�nie wmule.Wysoko, na powierzchni stawu, �pi �renica s�o�ca. Rozgniewana, uderza stop� wdno i wynurzasi�. Woda jest teraz szara, m�tna, brudna. Ale na po�yskliwej jej tafli b�yszczynadal s�o�ce.Anetka, chc�c wydoby� si� z mokrej, nieczystej toni, chwyta ga��� wierzbypochylonejnad wod�. Li�ciaste, podobne skrzyd�u witki okrywaj� nagie jej ramiona i biodra.Sp�ywa cie�nocy, Anetka czuje na karku dotkni�cie wieczornego ch�odu.Przychodzi do siebie. Kilka zaledwie sekund min�o od chwili, kiedy zapad�a wmarzenia.S�o�ce kryje si� za wzg�rza Saint-Cloud. Nadci�ga rze�we tchnienie wieczoru.Ockn�a si�. Wstaje, dr��c troch� i marszcz�c brwi, gniewna, �e tak si�zapami�ta�a; siadaw g��bi pokoju u kominka, przy ogniu. Mi�y to ogie�, a pal�ce si� jasno polanamaj� raczejn�ci� spojrzenie i dotrzymywa� towarzystwa ni� ogrzewa�. Przez otwarte oknop�ynie wraz zwilgotnym powiewem wiosennej nocy melodyjny �wiergot ptak�w, co wr�ci�y dogniazd iuk�adaj� si� do spoczynku. Anetka marzy. Ale tym razem oczy ma otwarte. Zpowrotem znalaz�asi� w �wiecie realnym, we w�asnym domu. Jest znowu sob�, Anetk� Riviere.Pochylonaku ognisku r�owi�cemu jej m�od� twarz, dra�ni�c stop� czarn� kotk�nadstawiaj�c� brzuchku z�otym blaskom kominka, przypomina sobie �a�ob� sw�, na chwil� zapomnian�,przywo�uje(znikniony z serca) obraz istoty, kt�r� utraci�a. Ubrana jest w ci�k� �a�ob�,niezatarte�lady prze�y� bolesnych rysuj� si� na czole i w zaci�ni�ciu ust, a powiekinabrzmia�e s� jeszczeod niedawno przelanych �ez. Jest jednak zdrowa, �wie�a, pe�na sok�w �ywotnych,jakbudz�ca si� natura; silna, rozros�a, niezbyt �adna, ale dobrze zbudowana, mabujne, kasztanowatew�osy, z�ociste na karku, policzki i oczy jak kwiaty, a rozwiewaj�ca si�, jakmg�a, melancholia,kt�r� os�oni� pragnie kr�g�o�� ramion i przy�mi� b��dz�ce w dali spojrzenia,czynij� podobn� do m�odej wdowy wpatrzonej w nikn�cy cie� ukochanego.Anetka by�a wdow� w sercu swoim, ale ten, kt�rego cie� zatrzyma� chcia�awyci�gni�tymid�o�mi, by� jej ojcem.Straci�a go przed p� rokiem, w ko�cu jesieni. M�ody jeszcze Raul Riviere (mia�niespe�napi��dziesi�t lat) zmar� po dwudniowej chorobie na atak uremii. Od kilku ju� latczu� si�niezdrowyi winien by� szcz�dzi� si�, nie zwraca� jednak na to uwagi, nie spodziewaj�c si�taknag�ego ko�ca. By� znanym w Pary�u architektem, dawnym stypendyst� Villa Romana;przystojny,urodzony spryciarz, by� obdarzony znakomitym apetytem. Fetowany po salonach, lu-biany w sferach urz�dowych, umia� przez ca�e �ycie, pozornie bez zabiegania oto, zbiera�korzystne zam�wienia, zaszczyty i dobre okazyjki. Posta� jego, i�cie paryska,spopularyzowanaby�a przez fotografie i rysunki w pismach oraz przez karykatury. Czo�o mia�mocnosklepione, wydatne skronie, a g�ow� nosi� pochy�o jak byk gotuj�cy si� do ataku.Wypuk�eoczy b�yszcza�y odwag�, w�osy mia� bia�e, bujne, przystrzy�one na je�a, muszk�podroze�mianymi,�ar�ocznymi ustami, min� sprytn�, troch� bezczeln�, ale pe�n� wdzi�ku iefronterii.Wszyscy go znali w Pary�u sztuki i u�ycia, a jednak naprawd� nie zna� go nikt.Posiada� natur�dwoist� i umia� si� cudownie przystosowywa� do �rodowiska, aby je eksploatowa�,jednocze�nieza� potrafi� sobie stworzy� �ycie tajne, w�asne. By� cz�owiekiem o silnychnami�tno�ciachi pot�nych na�ogach, kt�rym bynajmniej nie stawia� tamy, starannie si� z tymjednakukrywaj�c, aby nie gorszy� klient�w. Urz�dzi� sobie sekretne muzeum (fos acnefas1), kt�regodrzwi uchyla� tylko nielicznym wtajemniczonym; nie liczy� si� zgo�a zupodobaniami imoralno�ci�og�u, a jednocze�nie dostosowywa� do nich swoje jawne �ycie i oficjalne prace.Nie zna� go nikt ani spo�r�d przyjaci�, ani wrog�w. Nie mia� zreszt� wrog�w, conajwy�ejrywali, kt�rzy ci�ko p�acili za to, i� stan�li mu na drodze; pogn�biwszyostatecznie, umia�ich sobie potem zjednywa�, tak �e nie tylko nie czuli do� urazy, ale niemalgotowi byli zu�miechem prosi� o przebaczenie, jak �w nie�mia�y, kt�ry przeprasza za to, i� mudepcz� ponogach. Bezwzgl�dny i chytry, umia� dokona� nie lada sztuki podtrzymuj�c dobrestosunkizar�wno z pokonanymi wsp�zawodnikami jak i z kochankami, kt�re porzuci�.Mniej by� szcz�liwy w ma��e�stwie, gdy� �ona nie nauczy�a si� tolerowa�niewierno�cim�a, mimo i� � jak my�la� � w ci�gu dwudziestu pi�ciu lat po�ycia powinna si�by�a z tym wpe�ni oswoi�. Uczciwo�� jej by�a ponura, obej�cie ch�odne, ch�odna te� pi�kno��.Pochodzi�az Lyonu; uczucia jej by�y mocne, lecz zbyt wy��czne; nie umia�a przywi�za� dosiebie m�a ibrak�o jej praktycznego talentu niedostrzegania tego, czemu przeszkodzi� niemog�a. By�azbyt ambitna, aby si� skar�y�, ale nie umia�a zrezygnowa� z okazywania mu, �ewie owszystkim i cierpi. By� wra�liwy (tak przynajmniej s�dzi�), przeto unika�my�lenia o tym, lecz�ywi� uraz� do �ony, �e nie umie lepiej przys�ania� swoich �egoistycznychporyw�w�. Od latca�ych �yli niemal w separacji, cho� kryli to milcz�co a zgodnie przed �wiatem,tak �e nawetc�rka Anetka nie zdawa�a sobie sprawy z sytuacji. Nie bada�a zreszt� przyczynnieporozumie�zachodz�cych pomi�dzy rodzicami: by�o jej to niemi�e. M�odo�� ma do�� w�asnychspraw. Tym gorzej dla spraw innych.Szczytem zr�czno�ci Raula Riviere by�o pozyskanie c�rki. Nie uczyni� w�a�ciwienic wtym celu � zwyci�y�a jego sztuka. Nie pad�o �adne s�owo wym�wki, nie wymkn�asi� anijedna aluzja do jakich� b��d�w �ony. By� rycerski; c�rce pozostawi� truddomys�u. Uczyni�ato nader pr�dko pod wp�ywem swoistego czaru ojca. Ca�a rzecz polega�a na tym, �enigdy nieobwinia� kobiety, kt�ra b�d�c jego �on� okaza�a si� na tyle niezr�czna, �ezepsu�a sobie toszcz�cie. W owej nier�wnej walce pani Riviere musia�a zosta� pokonana, a �mier�dope�ni�ajej kl�ski: umar�a przed m�em. Raul pozosta� panem pola bitwy i serca c�rki.Przez pi��ostatnich lat Anetka �y�a w atmosferze moralnej swego czaruj�cego ojca, kt�ry j�kocha� i bezz�ej woli zreszt�, otoczy� pokusami stanowi�cymi przyrodzone mu �rodowisko.Szafowa� nimitym hojniej, �e nie m�g� wy�y� si� na zewn�trz: przez dwa ostatnie lata �yciazapowied�choroby, kt�ra go zabi�a, � zmusza�a Raula do zamkni�cia si� w zaciszu domowegoogniska.Nic tedy nie m�ci�o gor�cej za�y�o�ci ��cz�cej ojca z c�rk� i wype�niaj�cejrozbudzone napo�y serce Anetki. Liczy�a oko�o dwudziestu czterech lat, ale serc...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]