[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jaros�aw Iwaszkiewicz:Dziewczyna i go��bieIn�ynier S. po wojnie osiedli� si� w Komorowie ko�o Pruszkowa, gdzie mia�. male�ki domek, i opr�cz zaj��zawodowych po�wi�ci� si� ca�kowicie wychowaniuswojego najm�odszego syna. Edward by� nieco zaniedbany przez ojca, ale teraz, po stracie �ony i dw�ch c�rek,uczucia in�yniera dla syna znacznie si� wzmog�yi mo�na nawet powiedzie� - nabra�y cech monomanii. Wprawdzie istnia� jeszcze najstarszy. Sta�, ale tenusamodzielni� si� od dawna, w czasie wojny znalaz�si� we Lwowie, a potem przyszed� z Pierwsz� Armi� jako jeden ze �piewak�w kwartetu Teatru WojskaPolskiego, nast�pnie �piewa� w ch�rze Ertana jako tenor,potem za� zosta� solist�, piosenkarzem, i mieszka� to we Wroc�awiu, to znowu latem w Zakopanem lubKarpaczu, o ile nie wyst�powa� w objazdach Artosu naWybrze�u i gdzie indziej.Domek in�yniera sk�ada� si� z dw�ch pokoi i kuchni na dole oraz z du�ego pokoju wbudowanego w wysokidach. Dach ten wida� z daleka, gdy si� jedzie kolejk�.Ten. pok�j "strychowy" zajmowa� w�a�nie Edek. Op�niony w nauce wskutek perypetii wojennych ipowstaniowych, mimo uko�czonych osiemnastu lat ucz�szcza�do dziesi�tej klasy zawodowej szko�y plastycznej przy ulicy Noakowskiego w Warszawie. Rysowa� wcalenie�le, cho� bez zapa�u, i ojciec niepokoi� si�, zeobra� dla syna fach nie bardzo mu odpowiadaj�cy. Chocia� sam Edek nie skar�y� si� i nawet si�; odgra�a�, �eb�dzie znakomitym dekoratorem teatralnym, alena razie objawia� ma�o zapa�u do swego przysz�ego zaj�cia. Zreszt� ze szko�y przynosi� z rysunk�w odr�cznych itechnicznych same pi�tki, sumienie wi�cin�yniera uspokaja�o si� stopniowo.Mieszkanie in�yniera by�o ma�e, ale �adne. W kuchni i przyleg�ym pokoiku panowa�a niepodzielnie stara"Ko�dusia", tak nazywana dla znakomitego przyrz�dzaniaulubionej potrawy in�yniera.W drugim pokoju mie�ci�a si� pracownia in�yniera (co domek zwalnia�o od kwaterunku), sypialnia i jadalnia.Tam ojciec i syn sp�dzali czas wieczorami. Je�elinie go�ci�o w tym mieszkaniu szcz�cie, to niew�tpliwie by�o w nim bardzo spokojnie. Ojciec i syn spotykali si�dopiero przy kolacji, gdy� z rana wyje�d�alio r�nych porach, i ca�a tre��, ca�a istota ich �ycia koncentrowa�a si� w godzinach po wieczerzy, kiedyrozmawiali, pracowali, od czasu do czasu przypominalimatk� lub wsp�lnie czytali lekkomy�lne listy Stasia. Imiona si�str nie pada�y nigdy w ich rozmowie.Domek komorowski istnia� r�wnie� przed wojn�, ocala�o wi�c w nim troch� ksi��ek i pami�tek. Ale dziecinnefotografie Krystyny i Marii znik�y po ich �miercize �cian pracowni. Edek nie zdradza� zbyt du�ych zainteresowa� intelektualnych, ale potulnie czytywa� z ojcemniekt�rych klasyk�w, co go czasami pot�nienudzi�o.Kiedy in�ynier, wys�awszy Edka na g�r�, zostawa� sam w swoim pokoju, trudno mu by�o stre�ci� i zsumowa�wszystko to, o czym m�wili, rozmowy ich nie mia�yokre�lonych kszta�t�w, podobne raczej do monolog�w in�yniera, gdy� Edward by� bardzo ma�om�wny z natury.Wszystkie jego pytania i powiedzenia ojciec powtarza�sobie d�ugo w noc, doszukuj�c si� w nich jakiej� tre�ci. Pytania jednak i uwagi ch�opca by�y zupe�nie zwyczajne.Powoli jednak in�ynier spostrzeg�, �e niejasno i w spos�b zupe�nie niesprecyzowany, w znacznej, O ile takmo�na okre�li�, odleg�o�ci, kr��y�y one woko�o,czy te� zd��a�y do jednego tematu. Tematem tym by�a kobieta.Oczywi�cie aluzje by�y dyskretne. Edek by� mo�e sam sobie nie zdawa� sprawy, �e powraca� do rozm�w os�siadkach, o kole�ankach. Zajmowa�y go kwestie ichurody, powierzchowno�ci. Czy Helcia ma �adniejsze w�osy od Marysi, czy Ani oczy s� niebieskie, czyszafirowe? In�ynier stara� si�, nie pokazuj�c tego posobie, skierowa� my�li syna na inne przedmioty. M�wi� o malarstwie, rysunkach, o sprawach technicznych, oswojej pracy przy odbudowie Warszawy, o nowychsystemach murowania. Edek znowu po chwili zaczyna� o Basi, kt�ra mieszka�a w s�siedniej willi. By�a to ho�a,wysmuk�a dziewczyna i sam in�ynier zwr�ci�uwag� na jej radosn�, wiosenn� urod�. Ale teraz znowu zmieni� temat rozmowy. Taktyka ta mia�a swojepowody.In�ynier ba� si� erotyzmu. Uwa�a� go za element, kt�ry niszczy ludzkie �ycia. A przede wszystkim pozbawia godzieci. Sta� zdecydowa� si� na swoj� w�drown�karier� pod wp�ywem jakiej� dziewczyny. Ale nie to by�o najpowa�niejsz� tragedi� w �yciu in�yniera. Mia�jeszcze dwie c�rki - pomi�dzy Stasiom a Edkiem.Jedna z nich zgin�a w powstaniu warszawskim. Znalaz�a si� w AK nie ze wzgl�d�w ideowych. Wci�gn�� j� dotej organizacji kolega, w kt�rym si� �lepo zakocha�a.Nie widzia�a ani jego g�upoty, ani arogancji, ani lekkomy�lno�ci, z kt�r� traktowa� sprawy polityczne i �yciowe.Jego prawdziwie szlacheckie "jako� tob�dzie" udzieli�o si� Krystynie. Ojciec mia� z ni� dwie powa�ne rozmowy. Krystyna wys�ucha�a ojca w obuwypadkach z pokor� i zrozumieniem, przyzna�a muracj�, ale na jedno skinienie Krzysztofa posz�a za nim �lepo i z t�pym uporem, z martwym wyrazem twarzy, zoczami zaci�gni�tymi mg��, jak� in�ynier widywa�u podnieconych zwierz�t. Zgin�li razem - w do�� g�upi spos�b - bo zlekcewa�yli sobie "go��biarza"strzelaj�cego z dachu na Placu Teatralnym, a "go��biarz"ich sprz�tn��, dubletem jak par� dzikich kaczek. Druga c�rka, Marysia, posz�a tak�e za jakim� fircykiem.Ch�opak ten, r�wnie� niewielkiej warto�ci, dosta�si� w �apy, gestapo przy ob�awie na handlarzy brylantami, przeby� p� roku w Gusen i po wej�ciu Amerykan�wskierowa� si� na Zach�d. Marysia, otrzymawszyod niego wiadomo�� z Nadrenii, przekrad�a si� do niego przez zielon� granic�. Po paru miesi�cach in�ynier Sotrzyma� w Komorowie wiadomo��, �e c�rka jegozgin�a w Bonn, przejechana na ulicy przez rozpasany jeep z ameryka�skimi �o�nierzami. Ona r�wnie� przeducieczk� mia�a par� rozm�w z ojcem i tak samojak jej siostra zgadza�a si� ze wszystkimi jego argumentami. Tak samo te� zauwa�y� na jej twarzy �w t�py,zaci�ty wyraz, kiedy w wigili� wyjazdu przy�apa�ja zawi�zuj�c� w�ze�ek bielizny i pakuj�c� go do przygotowanego zawczasu plecaka. L�ka� si� teraz tegowyrazu jak ognia, a przede wszystkim nie chcia�go spostrzec na twarzy jedynego dziecka, jakie mu zosta�o.Edek oczywi�cie nie orientowa� si� w uczuciach ojca i w konsekwentnym posuwaniu rozm�w o dziewczynkachkr�powa�o go wobec ojca zwyk�e uczucie wstydliwo�ci,kt�re tak silnie dzia�a zawsze wobec rodzic�w. Natomiast m�g� si� wygada� na te tematy, kt�re mu tkwi�yg��boko w m�zgu, z "przyjacielem" swym, W�odkiem,mieszkaj�cym obok niego, w tej samej willi co Basia.W�odek by� starszy o par� lat od Edka.R�nica wieku by�aby nawet niedu�a, ale W�odzio nadawa� sobie wobec przyjaciela tony do�wiadczonego ipraktycznego znawcy kobiet. Edek patrzy� w niego jakw t�cz� i ka�de jego s�owo przyjmowa� jak wyroczni�. W�odek z racji wsp�lnego mieszkania w jednym domu zBasi� uwa�a� za stosowne m�wi� o tej dziewczyniez pewno�ci� siebie i nader cynicznie. Edzia takie traktowanie Basi oburza�o w g��bi serca, �ywi� on do niejpewnego rodzaju nabo�e�stwo, ale nie �mia�sprzeciwia� si� starszemu, pewnemu siebie koledze.- Wisz, bracie, ona by ju� dawno do mnie przysz�a - powiada� W�odek - �ebym tylko chcia�. Ale ja nie lubi�kramu z kobitami!Edziowi bardzo si� nie podoba� ten ton W�odka, w�a�ciwie w ka�dym zdaniu czai�y si� tu nieprzyjemneniedom�wienia. Co oznacza�o s�owo "przysz�a"? Co toza "kram" mia�by W�odek z "kobitami"? I z jakimi to kobietami?Wola� ju� powiedzenia ca�kiem cyniczne, ale okre�lone. Wtajemnicza�y go one w "�ycie". Na przyk�ad W�odekwy�o�y� mu, �e jest lepiej, kiedy kobieca jestszeroka w biodrach, gdy� wtedy jest wygodniej "przy stosunku", jest si� o co oprze�. S�owo "stosunek" W�odekwymawia� z lubo�ci�, nieco sepleni�c przyliterach "s". Prze�ladowa�o ono Edka przez d�ugie wieczory, s�ysza� je wymawiane ze smakiem i lubie�no�ci�. I�adna kobieta, nawet najstarsza, nie mog�ago min�� na ulicy, aby nie skonstatowa�, jakie ma biodra. W kolejce przypatrywa� si� ich piersiom.Oczywi�cie te zainteresowania nie mog�y si� nie odbi� na nauce szkolnej. Edek coraz mniej przejmowa� si�zadaniami matematycznymi, j�zykiem rosyjskim, nawetrysunkami. Doprowadza�o to do rozpaczy in�yniera, ale na swoje pytanie nie m�g� wydusi� z syna �adnejrozs�dnej odpowiedzi. Domy�la� si� po cz�ci, coby�o przyczyn� oboj�tno�ci Edwarda na wszystkie powaby pracy, i stara� si� obudzi� w nim przygas�ezainteresowania.Czasami wieczorami wydobywa� z szuflady specjalne papiery i zaczyna� szkicowa� jakie� fantastyczne projektybudowli, aby zainteresowa� nimi syna. M�wionowtedy wiele o budowie miasteczka filmowego w Komorowie, in�ynier szkicowa� ewentualne plany tegomiasteczka, po obu stronach Utraty, ze sztucznym jeziorem.Wreszcie uda�o mu si� z�apa� Edka na t� w�dk�, pocz�� on �ledzi� robot� ojca i robi� swoje uwagi.- M�g�by� mi pom�c troch�. Narysuj, na przyk�ad, fronton pawilonu g��wnego nad jeziorem. Masz tu dane...- Ale... - odpowiedzia� Edzio - ja nie jestem budowniczym. Nie potrafi�.- Dlaczego nigdy nie rysujesz? Nie masz to pra� do szko�y.- Dla szko�y mam wszystko wyko�czone.- No, a te sosny przed domem? Obieca�e� mi, ze je narysujesz. Oprawi�bym je i powiesi� na �cianie. Tu akuratpuste miejsce.- Przyjd� wakacje, to narysuj� - bez przekonania obieca� ch�opiec.- A kiedy ju� te wakacje? - z pewnym niepokojem powiedzia� ojciec.- Za dwa tygodnie...Kiedy� in�ynier zawo�a� wieczorem Ko�dusi�. Edzio by� tego dnia w kinie l d�ugo nie wraca�.- Moja Ko�dusiu - powiedzia� in�ynier - czy to jutro jest �roda?.- A �roda.- Pojedzie Ko�dusia na targ do Grodziska?- A pojad�. Mas�a trzeba kupi�.- Czy Ko�dusia si� zna na go��biach?- Na go��biach? A sk�d�e...- No, bo ja chcia�em dla Edka kupi� par� go��bi.- Dla Edziula? - spyta�a Ko�dusia niedowierzaj�co - a bo to on b�dzie ko�o tego chodzi�!- Tam na tym ma�ym st...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]