download, do ÂściÂągnięcia, pdf, ebook, pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JACQUELYN MITCHARDDwanacie podarunkówMitchard doskonale rozumie kobiece wštpliwoci i zmagania z trudnociami każdego dnia.People"Jedno jest pewne w miłoci - zmieni twoje życie wtedy, gdy się tego najmniej spodziewasz.True Dickinson jest atrakcyjnš, zamożnš wdowš, matkš dziesięcioletniego chłopca. W dniu czterdziestych trzecich urodzin uwiadamia sobie, że jej młodoć i uroda szybko przemijajš, a miłoć jako nie chce zapukać do drzwi. Wtedy włanie poznaje młodszego o 10 lat Hanka - intrygujšcego właciciela restauracji, który mimo dzielšcej ich różnicy wieku, widzi w True zmysłowš i czarujšcš kobietę. Ich romantyczny lub wróży wspaniałš przyszłoć, jednak codzienne życie wystawi ich uczucie na ciężkš próbę.Powieć Jacquelyn Mitchard to urzekajšca historia dwunastu miesięcy z życia kobiety, która poznaje nie tylko uroki, ale też niebezpieczeństwa i wštpliwoci towarzyszšce dojrzałej miłoci.Jacquelyn Mitchard jest cenionš przez krytyków New York Time-sa" autorkš bestsellerów, które w Polsce ukazały się pod tytułami Głębia oceanu, To co najważniejsze i Teoria -względnoci. Wydała również zbiór felietonów, publikowanych na łamach Milwaukee Journal--Sentinel", oraz dwie ksišżki dla dzieci.LutyWALENTYNKINie ma na wiecie rozkoszniejszych łakoci od czekoladek w czerwonym satynowym puzderku (które może póniej posłużyć do przechowywania pierwszych mlecznych zšbkózu, gdy króliczek wyjmie je spod poduszki, a w zamian zostawi monetę). To podarek wyłšcznie dla ciebie. Dzidziusia opatulimy w biało-czerwony pasiasty sweterek z kapturkiem, odpowiedni na tę porę roku, oboje też dostaniecie cieplutkie walentynkowe skarpety w stosownym rozmiarze; dla chłopców ozdobione złotymi strzałami i złotym serduszkiem, dla dziewczynek serduszkami oraz różowymi i czerwonymi koralikami (nie oderwš ich nawet najbardziej ciekawskie paluszki). Czy z twojego życia zniknęła romantycznoć, odkšd pojawił się... wiesz, kto? Przywróci jš chwila relaksu przy muzyce z tego kompaktu. Pamiętaj, że Bolero to tylko poczštek...OS BOGdy masz za sobš trochę życia, to, co cię otacza, może się wydać równie ciasne jak stare spodnie, gdy przybierzesz na wadze. True Dickinson ma za sobš i jedno, i drugie, a w jej codziennoć wkrada się szczypta tego samego żalu i tej samej goryczy, które odczuwa, gdy musi wcišgnšć brzuch, by zapišć guzik spodni.Gdyby liczyć odległoć w linii prostej, czyli tak, jak latajš ptaki, True Dickinson mieszka zaledwie półtora kilometra odzatoki Nantucket Sound. Ale ostatnio - stwierdza to z przykrociš - nie potrafi już patrzeć na jej cynowe zimš fale z takim samym lękiem i zachwytem jak kiedy, podobnie jak nie potrafi patrzeć na przyjaciół z wdzięcznociš, na swoje sukcesy z dumš, a na własnš małš rodzinę z niesłabnšcym zadowoleniem. Nigdy przedtem, od czasu gdy przeniosła się z rodzinnego Amherst na półwysep Cape Cod - najpierw bywała tu podczas studenckich wakacji, potem, jako młoda mężatka, przyjechała z mężem, pilotem lokalnej linii lotniczej Cape Air - nie odczuwała tak niewytłumaczalnego niepokoju. Płoche, dziwne myli o tym, żeby się stšd wynieć, mšcš ład wypełnionych pracš dni - niczym pojedyncze pasma włosów, wymykajšce się czasem z grubego, francuskiego warkocza, który True plecie każdego ranka i tak nawykła do tej czynnoci, że bez trudu wykonałaby jš nawet po ciemku. Ucieknę stšd", łapie się na rozmawianiu z samš sobš, porzucimy Cape Cod, wyjedziemy, ja i mój syn, tam, gdzie więcej przestrzeni i powietrza, gdzie więcej wiatła".Jej niezadowolenie nie wišże się, naturalnie, z miejscem.Dotyczy sytuacji, nie lokalizacji.I tak jak ptaki nie latajš wprost do celu - wszystkiego ciekawe, zbaczajš z toru, by sprawdzić, co się wieci, co pachnie, więc dotarcie do miejsca przeznaczenia zabiera im jeszcze więcej czasu niż człowiekowi, który jedzie autem, podporzšdkowujšc się ograniczeniom prędkoci - tak True nie czuje się osaczona przez ciasnotę życiowej przestrzeni, lecz przez rosnšcš w jej wnętrzu pustkę. Czuje się samotna. Wštki jej życia nie splatajš się w całoć. Syn, którego przywykła postrzegać jak małego chłopca, skończy niebawem dziesięć lat - to redni wiek" w okresie dzieciństwa. True nie może już uważać się za młodš wdowę". Matka jest coraz starsza, a wieloletni współpracownicy planujš przeprowadzkę w poszukiwaniu nowych wyzwań.True zaczyna myleć o sobie jak o punkcie, od którego wszystko się oddala.Ale czy rzeczywicie mogłaby opisać siebie w ten sposób? Chyba tylko w hipnozie.True wie, że cierpi na sezonowš depresję. To tylko pora roku. Luty jest nie mniej smutnym miesišcem w znanym kurorcie, gdzie każdy widok przypomina pejzaż malowany akwarelš, niż w jakimkolwiek innym miejscu - albo nawet smutniejszym. Zasłonięte żaluzjami witryny zamknięte do lata sklepy działajš na przechodniów przygnębiajšco - nawet na tubylców, którzy tyle krzyczš, że chcš mieć kocioły i ulice wyłšcznie dla siebie. Mylny jest powszechnie przyjęty poglšd, że ludzie ze skłonnociami samobójczymi odbierajš sobie życie w okresie Bożego Narodzenia. Prawda jest taka, że palce swędzš, by chwycić za kawałek mocnego sznura albo sięgnšć po rodki nasenne włanie w lutym, gdy więta nie spełniły oczekiwań, a nieuchronne odrodzenie życia już czai się za rogiem.Luty jest dla True miesišcem szczególnie nieprzyjemnym. To miesišc jej urodzin, w lutym zginšł także przed laty jej mšż. Peter Lemieux, który zarabiał na chleb, pilotujšc omio-osobowš cesnę przy jakże często kaprynej na tutejszym wybrzeżu pogodzie, zginšł - o ironio! - potršcony przez samochód w tak mronš noc, jak dzisiejsza. Pete zatrzymał się, by pomóc jakiej kobiecie zreperować uszkodzonš chłodnicę. Zabiła go przejeżdżajšca ciężarówka. Już od wielu lat True nie potrafi przywołać brzmienia jego głosu, nie wie też, czy obraz, który nosi w pamięci, to tylko powstajšca w jej mózgu migawka lubnego zdjęcia, wycieranego przez True z kurzu razem z lampš i pudełeczkiem kremu do ršk, czy też prawdziwe odzwierciedlenie jego wyglšdu. Matka True, Kathleen, która także owdowiała młodo i także z powodu wypadku na drodze, kiwa ze zrozumieniem głowš, gdy True nie chce oglšdać tych kilku filmów wideo, nakręconych wspólnie z Pete'em, gdy ich syn Guy był małym dzieckiem. Kathleen co pewien czas proponuje, by obejrzały filmy razem, tak jakby z oglšdania życia, którego już nie ma, dało się czerpać przyjemnoć niczym z oczyszczajšcej kšpieli. True wie, że nawet po omiu latach, które minęły, widok platynowych włosów obciętych na jeża, kwadratowej, młodej twarzy oraz opalenizny porysowanej drobnymi zmarszczkami rozbijespokój ducha, który udaje jej się zachowywać dzięki skrupulatnemu oddzielaniu przedtem" od potem".Ale jeszcze trudniejszy do zniesienia - True wyczuwa to intuicyjnie - byłby dla niej widok maleńkiego Guya, zapewne jedynego dziecka, jakie dane jej będzie mieć w życiu - radosnej, ufnej drobiny, z pełnymi i kršgłymi jak połówki brzoskwini policzkami, wystajšcymi na boki poza linię skroni. True pamięta atłasowy dotyk jego skóry, a myl, że prawdopodobnie przez resztę życia taki dotyk będzie mogła sobie jedynie przypominać, napawa jš goryczš.Wie także, że choć wcale nie jest wesołš wdówkš, nie jest też taka jak jej matka czy inne młode wdowy, z którymi przez pewien okres się stykała. Przecigały się one w deklaracjach, czego by nie oddały - ilu palców u ršk i nóg, ilu kończyn, ilu miesięcy życia - za jednš godzinę spędzonš w mężowskich ramionach.True dobrze wie, dlaczego tak jest, ale trzyma tę wiedzę schowanš głęboko, niemš - jak lubny welon ukryty w kufrze z cedrowego drewna.Nikt poza niš nie zdawał sobie sprawy, jak trudny charakter miał Pete, jak ochoczo sprawował kontrolę i nad niš, i nad wszystkim innym w swoim uporzšdkowanym życiu, włšcznie ze skrupulatnym wydzielaniem jej pieniędzy na lunch. Nikt nie zdawał sobie sprawy z jego skrajnego egocentryzmu, od którego odstšpił w przypływie tragicznej buńczucznoci. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że z powodu jego pracy i służby w wojsku spędzali ze sobš jako małżeństwo niewiele czasu.Większoć ludzi uważała True Dickinson za kobietę pewnš siebie i lubišcš ryzyko - za miałš pragmatyczkę z Nowej Anglii o smukłych nogach, długim kroku i głębokich szarych oczach, wdowę przyciętš na miarę bohaterek starych filmów z Margaret Sullavan*. I to w gruncie rzeczy bardzo True odpowiadało.* Sullavan Margaret, właciwie Margaret Brooke (1911-1960), amerykańska aktorka filmowa. Studiowała taniec i sztukę dramatycznš. Debiutowała na scenie w 1928 w University Players wraz z H. Fondš i J. Stewartem. W 1931 zaczęła występować na Broadwayu, w 1933 w kinie).Przez kilka lat po mierci Pete'a napawało jš niestosownš bez mała dumš, że inni postrzegajš jš jako kobietę o wielkiej odwadze i wielkim optymizmie, dzielnie kroczšcš po ruchomym chodniku życia, jakby ten chodnik nie miewał nagłych zwrotów i jakby nie można się było na nim polizgnšć. Gdy założyła firmę, nosiła kostiumy z krótkimi spódnicami oraz prowadziła pogadanki dla rodowisk kobiecych w Nowej Anglii - i nie tylko - o ciężkiej pracy będšcej błogosławionym lekarstwem na smutek oraz o swoim niezłomnym postanowieniu odrzucania pokusy zdawania się na przyjaciół czy litowania się nad własnym losem. Za artykułem przeczytanym w kolorowym magazynie powtarzała zasadę: Gdy jest ci trudno, mielej ryzykuj". Firma, którš założyła, nie majšc nic poza szczerš chęciš, dowiadczeniem z poprzedniej pracy i biznesplanem napisanym na podstawie wiedzy z podręczników, które wieczorami studiowała w bibliotece, podczas gdy Guy bawił się u jej stóp samochodzikiem, była dla niej lekcjš poglšdowš, praktycznym dowiadczeniem w działaniu.Ale jej heroiczna postawa, dzięki której potrafiła pocieszać innych nawet poprzez własnš żałobę, zaczęła się w pewnym momencie niebezpiecznie chwiać.True się zmienia. N... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl