[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pat CadiganDwojeRzadko jej dotyka�. Sara Jane my�la�a o tym le��c w��ku. S�ysza�a szelest gazety, kiedy przewraca� stron�.Gdyby si� odwr�ci�a na drugi bok, zobaczy�aby, �e siedziprzy ma�ym stoliku, pod lamp� - prawie materialny cie� natle kolorowych zas�on skutecznie walcz�cych z blaskiempopo�udniowego s�o�ca. By�by to - by� to - widok takznajomy, �e nazwa�a go wariacjami na temat ich �ycia.A mog�o by� zupe�nie inaczej, gdyby si� dotykali.W pismach, kt�re jej zawsze kupowa�, czyta�a, �edotykanie, w sensie fizycznym, jest bardzo ludziompotrzebne. Dzieci, po to, �eby si� dobrze rozwija�y, powinnyby� pieszczone. Pary ma��e�skie, kt�re si� do siebieprzytulaj�, s� najszcz�liwsze. Czasami tak bardzopotrzebowa�a jego dotyku, �e odczuwa�a to niemal jak b�l.- Michael? - Jej g�os zabrzmia� w pokoju s�abo ibezsilnie. Nie odpowiedzia�, ale wiedzia�a, �e uni�s� wzrokznad gazety. - Czy mogliby�my si� pobra�?Za�mia� si� kr�tko, nieweso�o.- Nie, nie mo�emy si� pobra�.Tak te� my�la�a. Po chwili wsta�a z ��ka i posz�a doczystej, bardzo czystej �azienki, �eby rozpakowa� jedn� zeszklanek. W lustrze �ciennym wyda�a si� sobie wychudzona.Dziwne, jarzeniowe �wiat�o, typowe dla �azienek hotelowych,wyssa�o z niej ca�� barw� tak, �e przypomina�a wyblak��kolorow� fotografi�, kt�ra powoli stawa�a si� czarno-bia�a.Pog�aska�a swoje d�ugie ciemnoblond w�osy i koniuszkinawin�a na palec. Twarz mia�a ko�cist�, tak samo zreszt�,jak i ca�e cia�o, jakby umiera�a �mierci� g�odow�. To zpowodu tej chudo�ci, zdecydowa�a, czasem wygl�da du�ostarzej, a czasem du�o m�odziej ni� na te swoje dwana�cielat.Za zas�onami by�y zasuwane balkonowe drzwi. Poniewa�Michael dalej czyta� gazet�, Sara Jane wysz�a na balkon.Stan�a w s�o�cu, z r�kami za�o�onymi do ty�u irozstawionymi nogami. Lekki wiatr porusza� jej koszul�. Niewygl�dam na dam� - pomy�la�a. Ale te� i nie mia�a takichambicji. Nie, to nie ona. Nie ma szansy. Damy maj� pe�newdzi�ku, eleganckie figury, a nie ko�ciste cia�a, kt�rejeszcze rosn�, poza tym damy nie nosz� koszul z tanichsklep�w i wyp�owia�ych d�ins�w, no i nie stoj�, jakby mia�ydesk� mi�dzy nogami. I nie w��cz� si� po hotelach z takimim�czyznami jak Michael. Oparta o kut� �elazn� balustrad�,patrzy�a na parking, kt�ry powoli zape�nia� si� samochodami.Samochody nale�a�y g��wnie do par ma��e�skich w �rednimwieku, kt�re przyje�d�a�y na weekendowy Miodowy Miesi�cMini. Przeczyta�a sobie wszystko na ten temat z og�oszeniaznajduj�cego si� przy telefonie. Trzy dni i dwie noce -bezp�atny szampan pierwszego wieczoru i specjalne �niadaniebufetowe w niedziel� rano - i to wszystko zadziewi��dziesi�t dolar�w od pary. Zastanawia�a si�, jak ciludzie potraktuj� ich obecno�� w swoim szacownym gronie.Wyobra�a�a sobie, �e w niedziel� podczas tego porannegoposi�ku spaceruj� we dw�jk� po zat�oczonym holu hotelowym, a�ony i m�owie niech si� na nich gapi�. Wszystko jest wporz�dku - mog�aby im powiedzie� - on mnie nigdy nie dotyka.Ja mam lat dwana�cie, on prawie trzydzie�ci i jeste�my poprostu dobrymi przyjaci�mi. Tak. Michael da�by jej klapsa,gdyby komukolwiek zdradzi�a, �e ma pod trzydziestk�. M�g�byspokojnie uchodzi� za dwudziestodwu- dwudziestotrzylatka.Ale klaps to przecie� mimo wszystko dotyk. W pokojuzadzwoni� telefon. Zamkn�a oczy. Po trzecim sygnale Michaelpodni�s� s�uchawk�. Nie pods�uchiwa�a. By�a to jedna z regu�ustanowionych przez niego na samym pocz�tku. On decydowa�,kiedy ona mo�e s�ucha�, a kiedy nie i gdyby si� niestosowa�a do jego �ycze�, to po prostu od niej odejdzie.Wiatr po�o�y� jej na twarzy kosmyk w�os�w. Uj�a ten kosmykw dwa palce i odrzuci�a przez rami� do ty�u. Nawet niepods�uchuj�c wiedzia�a, kiedy Michael od�o�y� s�uchawk�;poczu�a, �e podchodzi do otwartych drzwi.- Sara Jane!Odwr�ci�a si�. Sta� u�miechni�ty. Po raz setny pomy�la�asobie, jaki jest przystojny.- Um�wi�em si� na wiecz�r. B�dziemy grali. Bezpiecznasprawa i du�y szmal.Skwitowa�a to kr�tkim nieweso�ym u�miechem.- B�dzie dok�adnie tak jak zwykle. Tylko bra�. -Wpatrywa� si� w ni�. Kiedy nie odezwa�a si� s�owem,u�miechn�� si� wyzywaj�co. - Zdrzemn� si� teraz. Obud� mnieo wp� do si�dmej. Wezm� wtedy prysznic i zjemy kolacj�,okay?- Okay, Michael.Jego usta zadrga�y w rozdra�nieniu.- �wicz zwracanie si� do mnie per "wujku Mike", bo si�skapuj�, �e co� jest nie tak.- Okay, wujku Mike.- W porz�dku. - Odetchn�� g��boko i wypu�ci� powietrze.Na jego ciemnych w�osach k�ad�y si� w s�o�cu mahoniowerefleksy. - Tylko bez �adnych numer�w, jak b�d� spa�,zrozumiano?Skin�a uroczy�cie.- Ja nie �artuj�. - Wymierzy� w ni� palcem przez zas�on�.- M�wi� powa�nie, Saro Jane. Wiesz, �e nie lubi� g�upichnumer�w.Jej spojrzenie w�drowa�o po ca�ym jego ciele. Mike by�niedu�ym m�czyzn�, niewiele wy�szym od niej, ale nabitym i�wietnie zbudowanym, bez grama t�uszczu.- S�uchaj, dlaczego nie w�o�ysz kostiumu i nie p�jdzieszna basen? - Jego g�os nabra� �agodniejszych ton�w. - Id�troch� na s�o�ce, przyda ci si�.Wzruszy�a ramionami.- Mo�e. Nie wiem. Nie lubi� si� pokazywa� publicznie wkostiumie k�pielowym, przecie� wiesz.- Rany. Chyba nie ma drugiej takiej, kt�ry by uwa�a�a, �ejest za chuda. Znam kobitki, co wpieprzaj� same selery ipopijaj� wod�, �eby mie� tak� figur� jak ty.- Ja nie mam �adnej figury. - Odwr�ci�a si� i dalejpatrzy�a na parking. - A nawet gdybym mia�a, to i tak niejestem pewna, czy chcia�abym si� pokazywa� w kostiumiek�pielowym.- Jak rany, przyda�oby ci si� troch� s�o�ca. Jeste�jeszcze dzieciak. Powinna� czasem wyj�� na dw�r i si�pobawi�.Spojrza�a na niego z gorycz� przez rami�. Czy�by�artowa�?Spu�ci� wzrok na swoje nogi.- Dobra, pies ci� tr�ca�, r�b, co chcesz; we� sobietroch� forsy i kup loda czy co innego, wszystko mi jedno.Tylko pami�taj, �eby� mnie obudzi�a o wp� do si�dmej. I�adnych numer�w!Jej twarz by�a teraz pozbawiona wyrazu.- Okay, wujku Mike.Nie wr�ci�a, dop�ki si� nie upewni�a, �e �pi. Na firank�zaci�gn�� kotar�, �eby zaciemni� pok�j, i spa� w ubraniu na��ku, z oczami przys�oni�tymi ramieniem.Michael by� jedynym spo�r�d jej znajomych, kt�ry potrafi�spa� na zawo�anie. Je�li zdecydowa�, �e musi si� zdrzemn��,�eby zachowa� form� na noc, rzuca� si� na ��ko i po chwiliju� go nie by�o - jeszcze jedna z jego niezwyk�ych cech.Tyle tylko, �e Sara Jane zawsze musia�a go budzi�.Sta�a nad nim pragn�c, �eby zabra� r�k� i ods�oni� twarz.Widok jego twarzy dziwnie na ni� dzia�a�, nigdy nie mia�a godo��.Jeste� dzieciak. Dwana�cie lat i beznadziejnie zakochana?Ka�dy u�mia�by jej si� w nos, gdyby to g�o�no powiedzia�a.Michael te� by si� u�mia�, ale ten �miech by�by nerwowy, boon wie, �e to prawda. Nic nie poradzi. Michael by� jedyny,jedyny, kt�rego znalaz�a, by� mo�e nawet jedyny na �wiecie.Ca�e �ycie marzy�a o tym, �eby znale�� kogo� takiego. Ba�asi�, �e nikt taki nie istnieje, a je�eli nawet istnieje, to�e jej nie zechce.Michael odwr�ci� si� do niej ty�em. Zesztywnia�a, ale onspa� g��boko, nie�wiadom jej obecno�ci. Mia�a ochot� po�o�y�si� ko�o niego, tak po prostu, �eby by� blisko, ale gdybysi� po�o�y�a, toby go dotkn�a, a przecie� wie, co wtedy bysi� dzia�o. Nie darowa�by jej. W tej sprawie bardzo niegodzi� si� na ust�pstwa. �adnych numer�w.Czy by�oby wiele gorzej, gdyby okaza� si�, powiedzmy, �onatymkasjerem bankowym z tr�jk� dzieci? Wtedy prawdopodobnie wog�le nie mog�aby si� do niego zbli�y�. A gdyby by� kobiet�?- to ju� zupe�nie inna historia. Jak�� mi�� kobiet�,kt�ra zast�pi�aby jej matk� czy starsz� siostr�. Toby by�onajlepsze. Ale mia�a Michaela.Michael. Bezg�o�nie wym�wi�a jego imi�. Odwr�� si� twarz�do mnie. Niemal bezwiednie wzmocni�a nakaz i pos�ucha� jejwe �nie. Mia� spokojn� twarz, wszystkie sprawy sz�y na bok,kiedy si� regenerowa� przed wieczorn� gr�. Widzia�a, jakjego ga�ki oczne poruszaj� si� pod powiekami. �ni�. Michael,b�aga�a go bez s��w, dziel ze mn� swoje sny. A skoronacisn�a go raz, nie mog�a na tym poprzesta�. Zamkn�aoczy; mia�a uczucie, �e poprzez nieruchome powietrze opadaku obszarom mg�y i cienia. W miar� jak si� do nich zbli�a�a,zacz�y przybiera� ciemne barwy, po�r�d kt�rych si�b�yska�o. Przypomina�o to letnie wy�adowania w�r�d chmur.I wreszcie - by�a z nim. Napad�o j� k��bowisko obraz�wniby animowane balony. Michael sp�ukany, Michael przyforsie, Michael w szkole upokorzony z powodu jakiego�drobnego wykroczenia przeciwko regulaminowi klasowemu.Michael, kiedy si� spotkali po raz pierwszy w pralniosiedlowej. Michael i kobieta - odwr�ci�a si� od tegoobrazu. Michael, kiedy pr�bowa�a go dotkn��. Kiedy j�uderzy�. Michael, kiedy odkry�, �e to, co mu m�wi, jestprawd�...Okay, ma�a, je�li rzeczywi�cie potrafisz, to mi powiedz,co my�li tamten facet. Stoj�c na chodniku przed baremMichael wskaza� g�ow� m�czyzn�, kt�ry z p�ask� torb�papierow� pod pach� czeka� na zmian� �wiate�, �eby przej��przez ulic�.On my�li: kiedy si� zmieni to cholerne �wiat�o.Michael wy�mia� j�. Ale jeste� bystra. Po prostu SherlockHolmes. Ja tam nie potrafi� czyta� my�li, ale tyle bymzgad�.Spojrza�a na niego spokojnie. Jeszcze nie sko�czy�am. Anast�pnie przekaza�a mu to wszystko, nie s�owami, tylkowprost, jakby go zdzieli�a mi�dzy oczy: On my�li kiedy tocholerne �wiat�o wreszcie si� zmieni musz� wraca� do biuranikogo tam nie ma przerwa na lunch musz� skombinowa� jakie��adne pisemka wszystkie kobiety w�a�� na siebie �liskiekobiety j�zyki sk�ra �liskie twarde och...Michael zesztywnia�, nie by� w stanie si� ruszy�, kiedyona mu to wszystko przekazywa�a dyktuj�c my�li faceta, kt�ryczeka�, a� si� zmieni to cholerne �wiat�o. A potem �wiat�osi� zmieni�o i m�czyzna przeszed� przez ulic�, szybk...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]