download, do ÂściÂągnięcia, pdf, ebook, pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NEIL GAIMANDym i Lustraopowiadania i z�udzenia(Smoke and Mirrors: Short fictions and illusions)(prze�o�y�a: Joanna Figlewska)Dla Ellen Datlow i Steve'a JonesaGdzie jednak jest potw�r, znajdzie si� i cud.- Ogden Nash, Dragons Are Too SaldomWRӯ�C Z WN�TRZNO�CI: RONDO 4WST�P 5RYCERSKO�� 29MIKO�AJ BY�... 40CENA 41TROLLOWY MOST 46NIE PYTAJ DIAB�A 55Z�OTE RYBKI I INNE HISTORIE 57BIA�A DROGA 85KR�LOWA NO�Y 97ZMIANY 106C�RKA S�W 114KUFELEK STAREGO SNOGGOTHA 116WIRUS 125SZUKAJ�C DZIEWCZYNY 127TYLKO KOLEJNY KONIEC �WIATA, NIC WI�CEJ 137BAY WOLF 152ZA�ATWIMY ICH PANU HURTOWO 159JEDNO �YCIE, URZ�DZONE W STYLU WCZESNEGO MOORCOCKA 168ZIMNE BARWY 180ZAMIATACZ SN�W 190POCZUCIE OBCO�CI 191WAMPIRZA SESTYNA 204MYSZ 206ZMIENNE MORZE 214O TYM, JAK POJECHALI�MY OBEJRZE� KONIEC �WIATA, 218PUSTYNNY WIATR 223DZIECIZNA 225MORDERSTWA I TAJEMNICE 227SZK�O, �NIEG I JAB�KA 253WRӯ�C Z WN�TRZNO�CI: RONDO- Chc� przez to powiedzie� � powiedzia�a � �e jedno jest nie do unikni�cia: to, �e si� ro�nie.- Jedno jest nie do unikni�cia, ale dwoje mo�e tego unikn�� - powiedzia� Humpty Dumpty. - Przy odpowiedniej wsp�pracy z kim� mog�aby� poprzesta� na si�dmym roku �ycia.- Lewis Carroll: O tym, co Alicja odkry�a po Drugiej Stronie Lustra,prze�. Maciej S�omczy�ski.Nazw� to szcz�ciem, przypadkiem b�d� Losem,Karty i gwiazdy, co wieszcz� do woli.Jutrzejszy dzie� nastaje, co swawoliDzisiejszych grzeszk�w cen� nam przynosi.Chcesz pozna� przysz�o��, mi�a?Czekaj, prosz�, Odpowiem na pytania twe, powoli,Nazw� to szcz�ciem, przypadkiem b�d�Losem, Karty i gwiazdy, co wieszcz� do woli.Przyjd� do ciebie noc�, mi�a, bosy,Ty mnie nie dojrzysz, cho� ch��d ci� zaboli,Za�niesz, a ja si� nasyc� do woli,I na talerzu przysz�o�� ci przynios�,Nazw� to szcz�ciem, przypadkiem b�d� Losem.WST�PPisanie to latanie we �nie.Kiedy je sobie przypomnisz. Kiedy to potrafisz. Kiedy si� udaje.To takie �atwe.- Notatnik pisarza, luty 1992.Wszystko to dzi�ki lustrom. Rzecz jasna, to utarty bana�, ale te� i prawda. Iluzjoni�ci wykorzystuj� lusterka, zwykle ustawione pod k�tem czterdziestu pi�ciu stopni, od czas�w epoki wiktoria�skiej, gdy ponad sto lat temu rozpocz�to masow� produkcje wiernych, czystych zwierciade�. Zacz�o si� od Jonna Nevila Maskelyne w 1862 r. i od szafy, kt�ra dzi�ki przemy�lnie umieszczonemu lustru skrywa�a wi�cej, ni� ujawnia�a. i Lustra to rzecz cudowna. Wydaje nam si�, �e m�wi� prawd�, ukazuj� nasze �ycie. Je�li jednak ustawi si� je w�a�ciwie, zaczn� k�ania� tak przekonuj�co, i� uwierzymy, �e co� rozp�yn�o si� w powietrzu. Pude�ko pe�ne go��bi, chor�giewek i paj�k�w staje si� puste, a ludzie ukryci w bocznych kulisach b�d� budce suflera przemieniaj� si� w p�yn�ce w powietrzu zjawy. Wystarczy odpowiedni k�t, by lustro zmieni�o si� w magiczn� ram�, ukazuj�c� wszystko, co umiemy sobie wyobrazi�, a nawet kilka rzeczy, kt�rych nie potrafimy.(Dym zaciera ostre kontury).Opowiadania w pewnym sensie tak�e s� lustrami. Dzi�ki nim wyja�niamy sobie, jak dzia�a nasz �wiat, albo te�, jak nie dzia�a. Niczym lustra, opowiadania przygotowuj� nas na nast�pne dni, odwodz� nasz� uwag� od istot ukrytych w ciemno�ci.Fantastyka - a ca�a literatura pod takim czy innym wzgl�dem jest w�a�nie fantastyk� - to lustro. Krzywe, owszem, czasem skrywaj�ce prawd�, ustawione pod k�tem czterdziestu pi�ciu stopni wobec rzeczywisto�ci, niemniej jednak lustro, dzi�ki kt�remu mo�emy opowiada� sobie rzeczy niewidoczne w inny spos�b. (Bajki, jak powiedzia� kiedy� G.K. Chesterton, s� bardziej ni� prawdziwe. Nie dlatego, �e twierdz�, i� smoki istniej�, ale poniewa� m�wi�, �e smoka da si� pokona�).Dzi� w�a�nie zacz�a si� zima. Niebo poszarza�o. Zacz�� pada� �nieg i usta� dopiero po zmroku. Siedzia�em w ciemno�ci, patrz�c na spadaj�ce p�atki, migocz�ce i po�yskuj�ce w smugach �wiat�a, i zastanawia�em si�, sk�d si� bior� historie.Cz�owiek cz�sto zastanawia si� nad takimi sprawami, je�li zarabia na �ycie, wymy�laj�c r�ne opowie�ci. Nie jestem do ko�ca przekonany, czy to w�a�ciwe zaj�cie dla doros�ego, ale ju� za p�no: ca�kiem nie�le z tego �yj�, �wietnie si� bawi� i nie musz� zbyt wcze�nie wstawa� rano. (Kiedy by�em ma�y, doro�li ostrzegali mnie, bym nie wymy�la� niestworzonych historii, bo w przeciwnym razie spotka mnie co� okropnego. Jak dot�d, okropie�stwa te polegaj� na cz�stych wyjazdach za granic� i p�nym wstawaniu).Wi�kszo�� historii zebranych w tej ksi��ce powsta�a na zam�wienie przer�nych redaktor�w, prosz�cych o teksty do antologii (�To antologia opowiada� o �wi�tym Graalu", �...o seksie", �...bajek w wersjach dla doros�ych", �...o seksie i grozie", �...o zem�cie", �...o przes�dach", �...i zn�w o seksie"). Kilka z nich napisa�em wy��cznie dla siebie, po to, by pozby� si� pomys�u b�d� obrazu, kt�ry utkwi� w mej g�owie, i przela� go bezpiecznie na papier - prawd� m�wi�c, to �wietny pow�d do pisania: uwalnianie demon�w, wypuszczanie ich na swobod� -inne to zwyk�e kaprysy, ciekawostki, kt�re wymkn�y si� spod kontroli.Kiedy� wymy�li�em histori�, kt�ra mia�a sta� si� prezentem �lubnym dla przyjaci�. Traktowa�a o parze, kt�ra w prezencie �lubnym otrzyma�a opowiadanie. Sama historia nie by�a zbyt pocieszaj�ca, i kiedy ju� j� wymy�li�em, uzna�em, �e raczej woleliby toster. Kupi�em im wi�c toster i do dzi� dnia nie zapisa�em swojej opowie�ci. Wci�� tkwi w mojej g�owie, czekaj�c na kolejn� par�, kt�ra by j� doceni�a.W tej chwili (pisz� ten wst�p ciemnogranatowym atramentem, wiecznym pi�rem, w notatniku w czarnej oprawie; m�wi� to na wypadek, gdyby interesowa�y was takie szczeg�y) przysz�o mi do g�owy, �e cho� wi�kszo�� zebranych tu historii traktuje o mi�o�ci pod r�n� postaci�, nie ma w niej zbyt wielu radosnych tekst�w, opowiadaj�cych o mi�o�ci odwzajemnionej, i nie r�wnowa�� one innych opowie�ci, kt�re tu znajdziecie. Poza tym istniej� te� ludzie, kt�rzy nie czytaj� wst�p�w, a zreszt�, kto wie, mo�e cze�� z was kt�rego� dnia tak�e stanie na �lubnym kobiercu? Zatem dla wszystkich, kt�rzy czytaj� wst�py, oto historia, kt�rej nie napisa�em (a je�li nie spodoba mi si� po zapisaniu, zawsze mog� skre�li� ten akapit i nigdy si� nie dowiecie, �e przerwa�em pisanie wst�pu, by zaj�� si� opowiadaniem).Prezent �lubnyGdy mieli ju� za sob� rado�ci i k�opot, zwi�zane ze �lubem, otaczaj�ce go szale�stwo i magi� (oraz zdrow� dawk� wstydu, z jakim przyj�li przem�wienie weselne ojca Belindy, uzupe�nione pokazem rodzinnych slajd�w), gdy ich miesi�c miodowy dobieg� ko�ca (dos�ownie, cho� nie w przeno�ni), a nowa opalenizna jeszcze nie zacz�a blakn�� w deszczach angielskiej jesieni, Belinda i Gordon zabrali si� do odpakowywania �lubnych prezent�w i pisania list�w z podzi�kowaniami za ka�dy r�cznik i toster, sokowir�wk� i maszynk� do robienia chleba, sztu�ce i talerze, �y�eczk� do parzenia herbaty, a tak�e zas�ony.- W porz�dku � rzek� Gordon. - Du�e prezenty za�atwione. Co zosta�o?- Te w kopertach - odpar�a Belinda. - Mam nadziej�, �e to czeki.Rzeczywi�cie, znale�li kilka czek�w, sporo bon�w towarowych, a nawet bon ksi��kowy za dziesi�� funt�w od ciotki Gordona, Marie, biednej jak mysz ko�cielna, lecz kochanej staruszki; Gordon wyja�ni�, �e odk�d pami�ta, na ka�de urodziny dostawa� od niej bon ksi��kowy. I wreszcie, na samym dole stosu natkn�li si� na du��, br�zow� kopert�.- Co to? - spyta�a Belinda.Gordon otworzy� kopert� i wyj�� kartk� papieru barwy dwudniowej �mietanki, poszarpan� u g�ry i do�u i zapisan� z jednej strony na maszynie. By�a to wyra�nie zwyk�a, maszyna do pisania, co�, czego Gordon nie ogl�da� od kilku lat. Powoli odczyta� tekst.- Co to jest? - dopytywa�a si� Belinda. - Od kogo?- Nie wiem - odpar� Gordon. - Od kogo�, kto wci�� ma u siebie maszyn� do pisania. Nie jest podpisany.- To list?- Niezupe�nie - rzek�, po czym podrapa� si� po nosie i ponownie przeczyta� maszynopis.- I co? � spyta�a z irytacj�. (Tak naprawd� nie by�a zirytowana, lecz szcz�liwa. Budzi�a si� rankiem i sprawdza�a, czy nadal jest tak szcz�liwa jak w�wczas, gdy zasypia�a poprzedniej nocy, albo gdy Gordon j� obudzi�, ocieraj�c si� o ni�, czy te� kiedy ona obudzi�a jego. I by�a). - Co to jest?- Najwyra�niej opis naszego �lubu - powiedzia�. - Bardzo �adny. Prosz�. - Wr�czy� jej przesy�k�. Przebieg�a po niej wzrokiem.By� pi�kny wczesnopa�dziemikowy dzie�, gdy Gordon Robert Johnson i Belinda Karen Abingdon przysi�gli sobie, �e b�d� si� kocha�, wspiera� i szanowa�, a� do ko�ca �ycia. Panna m�oda by�a urocza i promienna, pan m�ody zdenerwowany, lecz niew�tpliwie dumny i rozradowany.Tak wygl�da� pocz�tek. Dalej nieznajomy nadawca opisywa� msz� i przyj�cie weselne, prostym, jasnym, zabawnym j�zykiem.- Urocze - westchn�a. - Co jest napisane na kopercie?- ��lub Gordona i Belindy" - odczyta� Gordon.- Nie ma nazwiska? Niczego, co wskazywa�oby, od kogo to dostali�my?-Mhm.- C�, to bardzo urocze. Bardzo pi�kny gest - uzna�a. - Niezale�nie od nadawcy.Zajrza�a do koperty, sprawdzaj�c, czy czego� nie przeoczyli, czy mo�e nie kryje si� tam li�cik od jednego z jej przyjaci� (albo jego, czy wsp�lnych). Ale nie. Tote� z lekk� ulg� na my�l, �e nie musi pisa� kolejnego listu z podzi�kowaniem, wsun�a kremow� kartk� z powrotem na miejsce i schowa�a do pude�ka wraz z kopi� weselnego jad�ospisu, zaproszeniami, styk�wkami zdj�� weselnych i jedn� bia�� r� z bukietu panny m�odej.Gor... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl