[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Graham MastertonDywanDwa dni p�niej, w odleg�ym o prawie siedemdziesi�t pi�� kilometr�w mie�ciekatedralnymM�nster, wysoka kobieta wesz�a do sklepu z antykami, mieszcz�cego si� w pobli�uXIII�wiecznego Buddensturmu. Dzwonek wej�ciowy, poruszony drzwiami, zadzwoni�;poranne s�o�ceo�wietla�o rogate g�owy jelenie i gabloty z wypchanymi lisami.Zza kotary wyszed� w�a�ciciel sklepu, pal�c papierosa. Kobieta sta�a na tle�wiat�a, wi�c niem�g� widzie� wyra�nie jej twarzy.� Ich m�chte eine Relsedecke � powiedzia�a.� Eine Relsedecke, gnadige Frau?� Ja. Ich m�chte ein Wolfshaut.� Ein Wolfshaut? Das ist rar. Bardzo trudno dosta�, rozumie pani?� Tak, rozumiem. Ale czy spr�buje pan si� dla mnie postara�?� Ich weiss nicht. W ka�dym razie spr�buj�.Kobieta wyj�a ma�� czarn� sakiewk�, odpi�a klamerk� i wr�czy�a w�a�cicielowisklepustarannie z�o�one tysi�c marek.� To zaliczka � wyja�ni�a. � Depositum. Je�li znajdzie mi pan dywan z wilczejsk�ry,zap�ac� panu wi�cej. Znacznie wi�cej.Zapisa�a sw�j numer telefonu na jednej z jego wizyt�wek, podmucha�a, �ebyatramentwysech�, i poda�a mu.� Prosz� mnie nie zawie�� � powiedzia�a.Kiedy wysz�a, w�a�ciciel sklepu sta� bez ruchu jeszcze bardzo d�ugo. Potemotworzy� jedn� zszuflad pod kontuarem i wyj�� ciemny, zmatowia�y gw�d�. Stalowy, posrebrzonygw�d�.Nie przychodzili cz�sto po wilcze sk�ry, ale je�li ju� przyszli, to znaczy�o, �es�zdesperowani, a przez to mniej odporni. Trzeba ich by�o jednak przygotowywa�.Musia� t�kobiet� przez ca�y czas dra�ni�, musia� rozbudza� w niej nadziej�. Musia� j�przekona�, �e trafi�ana cz�owieka, kt�remu mo�e zaufa�. Potem przyjdzie czas na osikowy ko�ek, naserce i na m�ot.Kobieta po wyj�ciu ze sklepu nie obejrza�a si� za siebie. Gdyby nawet tozrobi�a, to i tak niedowiedzia�aby si�, co si� pod jego nazw� kryje. Poniewa� bestia przekazuje swojeokrucie�stwonast�pnej, bez wzgl�du na nazwisko, pochodzenie czy zwi�zki rodzinne. Wa�na jestjedyniesk�ra, Wolfshaut, ow�osiona pow�oka, kt�ra nadaje wszystkiemu znaczenie.Sklep nosi� nazw� �Bremke: Jagerkunst�, ale w�r�d spraw, kt�rymi si� zajmowa�w�a�ciciel,by� nie tylko handel broni� i trofeami �owieckimi, lecz r�wnie� nieust�pliwypo�cig zamy�liwymi.John znalaz� wilka na trzeci dzie�, kiedy wszyscy pojechali do Paderbornu nakonkursje�dziecki. Uda�, �e boli go ucho (b�le ucha by�y zawsze najlepsze, poniewa�nikt nie m�g�sprawdzi�, czy ma je rzeczywi�cie, a przy tym mo�na by�o czyta� i s�ucha�radia). Wrzeczywisto�ci t�skni� do domu i nie mia� na nic ochoty poza siedzeniem imy�leniem o mamie.Smythe�Barnettowie byli dla niego �yczliwi. Pani Smythe�Barnett zawsze ca�owa�ago nadobranoc, a ich dwie c�rki, Penny i Veronica, pr�bowa�y w��cza� go dowszystkiego, czym tylkosi� zajmowa�y. Trudno�� polega�a na tym, �e by� zbyt smutny, by m�c si� dobrzebawi�; unika�emocji, poniewa� czu� w�wczas, jak w gardle ro�nie mu grudka, k�uj�ca niczymmorskije�owiec, a oczy wype�niaj� mu si� �zami.Sta� w oknie frontowego wykuszu, obserwuj�c jak Smythe�Barnettowie odje�d�aj�,holuj�celegancko polakierowan� przyczep� z koniem. Warkot land rovera pu�kownikaSmythe�Barnettawkr�tce ucich� za platanami i na ulicy zn�w zapad�a cisza. By� to jeden z owychjesiennych,bezbarwnych porank�w, podczas kt�rych my�la�, �e nigdy ju� nie zobaczyb��kitnego nieba.P�nocnoniemieckie r�wniny, od Akwizgranu po Las Teutoburski przygniecione by�ykocemszarobia�ych chmur.W kuchni niemiecka s�u��ca, zmywaj�c be�owe kafelki pod�ogi, �piewa�a poniemieckuWooden Heart. �piewali to wszyscy, na rynku pojawi� si� bowiem album Elvisa: GIBlues.Wiedzia�, �e w nast�pnym tygodniu b�dzie lepiej. Jego ojciec we�mie dziesi�� dniurlopu,wsi�d� na parowiec i pojad� Renem do Koblencji, gdzie sp�dz� tydzie� w wojskowymo�rodkuwypoczynkowym w Winterbergu, po�o�onym w�r�d sosnowych las�w Sauerlandu. Aleoczekiwanie na to i tak nie mog�o zabi� jego t�sknoty do domu; mieszka� z obc�rodzin�, wobcym kraju, a jego rodzice byli dopiero co po rozwodzie.Babka m�wi�a co� o �tych wszystkich d�ugich roz��kach� M�czyzna jest tylkocz�owiekiem,wiesz�. John nie wiedzia�, co znaczy�o owo �jest tylko cz�owiekiem�. Rozumia� jejako �mo�eby� cz�owiekiem�, jak gdyby pod kamizelk� koloru wodorost�w i koszul� w krat�mog�o bi�serce stworzenia znacznie bardziej prymitywnego.Us�ysza� kiedy�, jak matka m�wi o ojcu: �Czasem zachowuje si� jak zwierz�, iwyobra�a� gosobie, jak wygina grzbiet w pa��k, obna�a z�by, oczy nabiegaj� mu krwi�, a palcezamieniaj� si�w pazury.Poszed� do kuchni, ale pod�oga by�a jeszcze wilgotna i s�u��ca go przegoni�a.Mia�a du��twarz, nosi�a si� na czarno, a jej pot kojarzy� mu si� z zapachem kapusty.Johnowi wydawa�o si�,�e wszyscy Niemcy �mierdz� kapu�cianym potem.Poprzedniego dnia Penny zabra�a go do Bielefeldu. Pojechali autobusem, w kt�rymzapachkapu�cianego potu by� dominuj�cy.Poszed� do ogrodu. Trawniki by�y usiane spad�ymi jab�kami. Kopn�� jedno z nichtak, �euderzy�o w �cian� stajni. Kiedy� zosta� zbesztany za pr�b� nakarmienia jab�kamikonia Smythe�Barnett�w. �One wywo�uj� kolk�, ty g�upcze� � warkn�a na niego Veronica. Sk�don mia� otym wiedzie�? Jedynym koniem, kt�rego widzia� z bliska, by� ko� mleczarza zUnited Dairies, aten mia� zawsze przy pysku worek na obrok.Usiad� na skrzypi�cej hu�tawce i hu�ta� si� przez chwil�. W ogrodzie panowa�acisza nie dozniesienia. By�o to jednak lepsze, ni� by� przedstawianym w Paderborniewszystkim bezustanniepaplaj�cym znajomym Smythe�Barnett�w. Widzia�, jak ci ostatni pakuj� jedzenie napiknik:salami i kanapki z t�ust� wo�owin�.Popatrzy� na obszerny, podmiejski dom. Stanowi� typow� wielk� rezydencj�rodzinn�, jakiebudowano w Niemczech w okresie mi�dzywojennym. Pokryty by� pomara�czowymidach�wkami i mia� szare, betonowe �ciany. Obok musia� kiedy� sta� podobny dom,ale Bielefeldby�o zbombardowane, tak �e zosta� tylko dziki sad i ceglane fundamenty.John us�ysza� chrapliwy, klekocz�cy d�wi�k. Uni�s� g�ow� i zobaczy� siedz�cegona kominiebociana � prawdziwego, �ywego bociana. By� to pierwszy bocian, jakiego widzia� w�yciu, i a�nie m�g� uwierzy�, �e jest prawdziwy. Wygl�da� jak omen: ostrze�enie przed tym,co manadej��. Posiedzia� tylko przez chwil�, z nastroszonymi pi�rami, kr�c�c w�adczodziobem nawszystkie strony. Potem odlecia� z ha�a�liwym flap, flap, flap swoich skrzyde�.Patrz�c w g�r�, zauwa�y� w dachu domu ma�e okno mansardowe. Pewnie tam jestpoddaszealbo jeszcze jedna sypialnia � pomy�la�. � Je�li to poddasze, to mog� si� tamznajdowa�interesuj�ce rzeczy, na przyk�ad pami�tki z wojny albo bomba, kt�ra nieeksplodowa�a, alboksi��ki o seksie. Ksi��k� o seksie znalaz� na poddaszu domu, w kt�rym mieszkali.Nosi�a tytu�:Wszystko o czym powinni wiedzie� nowo�e�cy. Wypatrzy� rysunek numer sze�� �Pochwakobieca � i pomalowa� go na r�owo.Wr�ci� do domu. S�u��ca by�a teraz w salonie, poleruj�c meble i rozsiewaj�c wpowietrzuaromat lawendy i zalatuj�cego kapust� potu. John wszed� po schodach na pierwszep�pi�tro,kt�rego �ciany obwieszone by�y fotografiami Penny i Veroniki na Jupiterze. Ka�dafotografiaozdobiona by�a czerwon� rozetk�. By� zadowolony, �e nie pojecha� z nimi doPaderbornu.Dlaczego mia�oby go interesowa� to, czy ich g�upiemu koniowi uda si� przeskoczy�przez ca��mas� dr�g�w?Wspi�� si� po schodach na pi�tro. Nigdy tu jeszcze nie by�. To tutaj pu�kownik ijego �onajedli �s�odycze�. John nie wiedzia�, dlaczego spo�ywali pudding w swojejsypialni. Przypuszcza�,�e to jeszcze jeden przyk�ad snobizmu Smythe�Barnett�w, kt�rzy u�ywali srebrnychk�ek naserwetki i podawali keczup pomidorowy w sosjerce.Zaskrzypia�y deski pod�ogi. Przez p�otwarte drzwi John m�g� dostrzec r�g ��kaSmythe�Barnett�w i toaletk� pani Smythe�Barnett, z ca�ym wachlarzem p�dzelk�w zesrebrnymitrzonkami. Przez moment nas�uchiwa�. Na dole s�u��ca w��czy�a odkurzacz izacz�a czy�ci�dywan w salonie. Jej odkurzacz wydawa� warkot podobny do ryku motor�wniemieckiegobombowca. Nie b�dzie nic s�ysza�a.Wszed� ostro�nie do sypialni Smythe�Barnett�w i podszed� do toaletki. W lustrzezobaczy�powa�nego, bladego, jedenastoletniego ch�opca, z kr�tkimi stercz�cymi w�osami iodstaj�cymiuszami. Oczywi�cie to nie by� on, tylko jego zewn�trzna pow�oka; fizyczna maska,kt�r� przybra�po to, �eby podczas sprawdzania obecno�ci w szkole m�c podnosi� r�k� iodpowiada�:�Obecny!�Na toaletce le�a� nie doko�czony list, napisany na niebieskim czerpanympapierze. W poprzeklistu pozostawiono wieczne pi�ro. �Jest bardzo wstrz��ni�ty i zamkni�ty w sobie,ale w tychokoliczno�ciach to naturalne. W nocy krzyczy i miewa koszmary. Z trudemnawi�zuje kontakty zinnymi dzie�mi. Potrzeba na to sporo czasu i��Patrzy� na swoj� ziemist� twarz, odbit� w lustrze. By� podobny do ojca, w latachjegom�odo�ci. �Bardzo wstrz��ni�ty i zamkni�ty w sobie�. Jak pani Smythe�Barnettmog�a tak o nimnapisa�? Nie czu� si� wstrz��ni�ty i nie zamyka� si� w sobie. Chcia� tylkozachowa� dla siebie to,co czu�. Po co mia�by pokazywa� pani Smythe�Barnett, jaki jest nieszcz�liwy. Coona mia�a ztym wsp�lnego?Wyszed� na palcach z sypialni Smythe�Barnett�w i cicho zamkn�� drzwi. Niemieckas�u��cawci�� prowadzi�a ci�ki atak lotniczy na londy�skie doki. Poszed� korytarzem doko�ca i tamodkry� ma�e, pomalowane na kremowo drzwi, kt�re z pewno�ci� prowadzi�y napoddasze.Otworzy� je. Za drzwiami ujrza� strome schody, pokryte heskim dywanem. Na g�rzepanowa�mrok, chocia� sk�d� przes�cza�a si� odrobina szarego �wiat�a dziennego. Johnpoczu� zapachst�chlizny i kurzu, i jeszcze inny, dziwny, podobny do zapachu kwia...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]