[ Pobierz całość w formacie PDF ]
OSKAR KOLBERGDZIE�A WSZYSTKIETOM 5WROC�AWPOLSKIE TOWARZYSTWO LUDOZNAWCZEWROC�AW - POZNA�OSKAR KOLBERGKRAKOWSKIECZ�SC I?IPOLSKIE WYDAWNICTWO MUZYCZNE LUDOWA SPӣDZIELNIA WYDAWNICZAWYDANO POD OPIEKA NAUKOWA POLSKIEJ AKADEMII NAUK Z FUNDUSZU KOMITETU OBCHODU TYSI�CLECIA PA�STWA POLSKIEGO, i oW.KOMITET REDAKCYJNYJulian Krzy�anowski � przewodnicz�cy, J�zef Burszta � redaktor naczelny, cz�onkowie: Kazimiera Zamistoiricz-Adamska, Jan Czekanoiuski, Stefan Dybowski, J�zef Gajek, Czes�aw Hernas, Helena Kape�u�, Tadeusz Ochlewski, Anna Kutrzeba-Pojnarowa, Maria Znamierowska-Prtifferowa, Roman Reinfuss, Kazimierz Rusinek, Marian Sobieski, Stanis�aw Wilczek, Bogdan ZakrzeuiskiU,fcY6..... WfMATERYA�YDOETNOGRAFII S�OWIA�SKIEJ.-----------------� m *-----------------Od Przegini, Czernichowa. (Krakowscy w��czkowie). Rys. z natury W. Gerson.ILTJZ)-Jego zwyczaje, spos�b �ycia, mowa, podania, przys�owia, obrz�dy, gus�a, zabawy, pie�ni, muzykai ta�cePRZEDSTAWI�OSKAR KOLBERGCz�onek Towarzystw naukowych w Pary�u, Petersburgu, Krakowie i muzycznego we Lwowie.Serya V.Z RYCINAMI I DRZEWORYTAMI WEDLE RYSUNKU W. GERSONA , TADEUSZA KONOPKI I FOTOGRAWJ RZEWUSKIEGO.KRAKOWSKIE.Cz�� pierwszawydana z pomoc�, funduszu ksi�cia Jerzego Romana Lubomirskiego pod zarz�dem Towarzystwa nauk. krak.KRAK�W.W DKUKAENI UNIWEKS YTETTJ JAGIELLO�SKIEGOpod zarz�dem K. Ma�kowskiego.1871.FBZEZACN�J BOIDZZN-IBKONOPK�Ww Tomaszowicach, Modlnicy i MogilanachW DOW�D D�UGOLETNIEJ PBZTJA�NIprac� niniejsz� wdzi�cznem sercempo�wi�ca0. Kolberg.Ip'ts .9�QAINOWoi-iIjT rzyst�puj�c do opisu okolic Krakowa pod wzgl�dem etnograficznym, winienem wyzna�, �e wiele gotowego ju� ku temu celowi materya�u, znalaz�em w pracach skrz�tnych i uczonych na tej drodze poprzednik�w; okolice te bowiem jak i sam Krak�w, bynajmniej ????? w opisy i zarysy tego rodzaju zaopatrzonemi nie by�y. Niekt�re z tych materya��w, dok�adnie i szczeg�owo rzecz podaj�ce, bez wzgl�du na obrobienie ich stylowe (podrz�dnej zreszt� tutaj b�d�ce wagi w obec tre�ci kt�r� obejmuj�), w ca�o�ci mog�y by� u�yte do cel�w jakie'm sobie za�o�y�, i takowe w powt�rzeniu dos�ownem do w�a�ciwych wcieli�em rozdzia��w; inne za� materya�y, a cz�stokro� drobne tylko skaz�wki, podawane cz�stkowo, dorywczo lub mimochodem, ju� to jako szczeg�y obja�niaj�ce i dope�niaj�ce przedmiot innego rodzaju o kt�ry potr�ca�y, ju� jako przypisek czy dodatek do r�nych prac spe-cyalnych, nale�a�o mi od tych ostatnich od��czy� i po sto-sownem rozpoznaniu i przykrojeniu, do w�a�ciwych dorzuci� dzie�a niniejszego rubryk. Zasilony w ten spos�b obficie spostrze�eniami dawniejszych na tern polu pracownik�w, mog�em w�asne uzupe�ni�, udok�adni� i zapas pozyskanych wiadomo�ci w pewn� organiczn� zwi�za� ca�o��. Dzia�aj�c tak, nie roszcz� sobie bynajmniej zas�ug11podawa� dzie�a mego za zupe�nie oryginalne ani wyko�czone we wszystkich swoich ust�pach. S�dz� jednak, �e i takie jakiem jest, stanie si� ono po�ytecznem dla ludzi oddaj�cych si� pewnym oddzielnym nauki ga��ziom; gdy� obok wielu nieznanych dotychczas szczeg��w etnograficznych dla jednych, uka�e innym nie ma�� liczb� uwag dotycz�cych lingwistyki, metryczno�ci i muzyki ludowej � przedmiot�w, o ile mi wiadomo, dot�d w tak szerokich rozmiarach u nas nie przedstawianych ani tak szczeg�owo roztrz�sanych.Lud krakowski zamieszkuje jedn� z najpi�kniejszych okolic kraju, pofalowan� lekkiemi wzg�rzami i o�ywion� czystemi strumieniami, kryszta�y swych w�d z wodami powa�nej mi�szaj�cemi Wis�y. Ziemia w�r�d glin iirodzajna, ja�owieje zwolna ci�gn�c si� ku p�noco zachodowi, a� wreszcie w szczere przechodzi piaski rozsypane na wy�ynie g�rniczej, po nad granic� Szl�ska i pod Olkuszem roz�cielonej. Lud weso�y, r�czy w pos�udze, ochoczy do roboty i zabawy, nie jest przecie� roztrzepanym, lekkomy�lnym i nieogl�dnym, lubo (z niewielkiemi wyj�tkami) nie ma on jeszcze dosy� zabieg�o�ci, skrz�tno�ci, dba�o�ci o w�asne dobro, pilno�ci i wytrwa�o�ci w pracy i przemy�le, do kt�rych to cn�t ci�gle si� przyucza, pod�e-gni�ty do tego swobod� wcze�niej tu ni� w innych stronach Polski pozyskan�, jako i przyk�adem ludzi wy�ej pod wzgl�dem wykszta�cenia umys�owego stoj�cych. Rozum te� i praktyczno�� w powszednich �ycia kolejach, na r�wnej dzi� niemal szali u niego mierzy� si� daj� z uczuciem i serdecznem onego wylaniem. Wszak�e do objawu tych ostatnich dar�w natury, nader dot�d jest skorym i szafuje niemi nad miar� w�wczas, gdy dostateczn� znajdzie ku temu w duszy i w okoliczno�ciach podniet�. Nie mniej-szym od uczucia jest stopie� jego wyobra�ni, kt�rej �wietne pr�bki znachodz� si� nierzadko w jego �piewkach (krakowiakach) i w jego opowie�ciach (klechdach). W wyrobach tych ducha, wysoki jego nastr�j umys�owy i moralny jak w czystej odbija si� krynicy. Zt�d te� uczucie i my�l w zgodn� najcz�ciej uk�adaj� si� ca�o��, a wierna ich towarzyszka wyobra�nia, nie zbacza zbyt daleko z ubitej drogi, nie gubi si� po manowcach wybryk�w, ani przeradza w obrazy zbyt jaskrawe i potworne jak to czasami w innych stronach Polski miewa miejsce. W ubiorze swojim i ta�cu, jak w budowlach i mowie zachowa� on znamiona tak dobitnie ma�opolskie, chro-backie, �e te na pierwszy rzut oka wyr�niaj� go dostatecznie od s�siednich Szl�zak�w i Wielkopolan. Nie tyle widoczn� staje si� ta r�nica od strony po�udniowej i wschodniej, t. j. od strony karpackiego Podg�rza, krain Sandomierskich i w og�le ca�ej lechickiej Ma�opolski a� po Ku�. Ma�opolanie ci bowiem, jednych niemal z Krakowiakami usposobie�, przymiot�w, wad, na�og�w i przywar, �agodniejszemi tylko nieco, skrytszemi i potulniejszemi ukazuj� si� w stosunkach zewn�trznych, baczniejszemi i chybszemi w wewn�trznych, od w�a�ciwych Krakowiak�w. A lubo s� od tych ostatnich ruchliwsi i skorsi do zabawy i hulanki, t�umnej, gwarnej, ha�a�liwej, a cz�sto i niesfornej, mniej natomiast od Krakowiak�w, ukazuj� przy niej pogodnej weso�o�ci i swobody, mniej rozwagi, przezorno�ci i wstrzemi�liwo�ci w �yciu i u�yciu, w pracy i uciesze. R�nice te nie s� atoli tak wybitne, aby tak w jednych jak i drugich zatrze� mog�y og�lny charakter ma�opolskiego ludu, to jest rzutno�� z burzliwo�ci krwi wynikaj�c� i tu� za ni� biegn�c�, gi�tk� r�czo�� my�li i ruch�w.IVNa poparcie wyrzeczonego tu zdania, mog�yby mi�dzy innemi, s�u�y� i przyk�ady brane z ruchu melodyi wielu przytoczonych tu pie�ni, a mianowicie rytm i naciski (akcenta) ta�ca krakowskiego. Taniec ten ukazuje dwu�wierciowe takty z naciskiem r�wnej si�y ju� to na obu �wierciowych nutach taktu (i j), ju� te� na obu s�abych cz�ciach (�semkach) je�eli takt ma cztery �semki (J/J4/), acz z mocniejszym nieco (naciskiem) na drugiej razwi�zanej, ni� na czwartej b�d�cej jakoby echem poprzedzaj�cego nacisku, ju� wreszcie na samej pierwszej s�abej (? l7). Jak pierwszy z tych nacisk�w, osobliwie gdy mu przytupuje podk�wka, oznacza stanowczo�� i junack� dzielno��, tak drugie przy pobrz�ku mosi�nych k�eczek u pasa objawiaj� niecierpliw� burzliwo�� krakowsk� do wyczekiwania nie zdoln�, jakkolwiek ta ostatnia, hamowana zn�w wzgl�dami �adu i miary (symmetryi) zwykle zaraz na pocz�tku zamienia naci�ni�t� pierwsz� ow� s�ab� (czyli drug� razwi�zan�) nut� taktu, wesp� z nast�pn� raz-wi�zan� (nienaci�ni�t� mocn�) je�li obie ten�e sam ton daj� (; ? /)i na wytrzyman� s�ab� (�wierciow�), nadaj�c jej wyra�nie charakter synkopy (J4 J ?) w tym razie zn�w dla zr�wnowa�enia poprzedniego po�piechu, oznak� nag�ego oci�gania si� czy namys�u i op�nienia w ruchach, jak ka�da synkopa, nacechowanej. A chocia� ruch ta�ca lub �piewu krak. pod wzgl�dem og�lnej swej miary (metryczno�ci), ukazuje szeregi dw�jkowych takt�w stanowi�cych g��wne rytmiczne narod�w po�udniowo - s�owia�skiego plemienia znami� (%, 4/8, mianowicie w ich ta�cach), to jednak nacisk na s�ab� cz�� taktu lub wytrzymanie jej (przy poch�oni�ciu nast�puj�cej razwi�zanej, przez co powstaje z niej �wierciowa (J4 ? ?), obok pewnych zwrot�w i pochod�w melodyjnych, wytwarza ze� taniecwyra�nie polski, osobliwie ma�opolski. Akcent �w, przekroczywszy �a�cuch g�r karpackich, drobnieje coraz bardziej, daj�c si� czu� w mn�stwie s�abych cz�stek dwu-�wierciowego taktu (np. na ka�dej s�abej szesnastce), gdzie nawet nie zawsze w stanowcze i regularne uj�tym bywa karby; stanowi on tu jedn� z g��wnych cech, lubo nie wy��czn�, muzyki w�giersko-s�owia�skiej.Myli�by si� wszak�e ten, ktoby s�dzi�, �e we wspo-mnionej dopiero formie Krakowiaka (ta�ca lub �piewki), zamyka si� ca�a rytmika muzyczna tutejszego ludu. Forma ta jest tylko wybitniejsz� od innych i bardziej ni� inne cudzoziemca uderza. Obok niej lud z r�wnem niemal zami�owaniem u�ywa i innych znanych i upowszechnionych rytm�w polskich i cudzoziemskich, owszem, g�sto w wielu razach sypie ju� to rytmami polki, galopa i kozaka, ju� (i to cz�ciej) rytmami tr�jkowemi poloneza, mazurka, a osobliwie oberka i walca.�piewy nawet weselne krakowskie, lubo suto przeplatane krakowiakami, ukazuj� w budowie swej, podobnie jak i wiele innych pie�ni, rytmiczn� form� g��wn� s�owia�skich pie�ni weselnych na trzy tempa (3/4 i 3/g); tak� przynajmniej jest wi�ksza cz�� �piew�w obrz�dowych wa�niejszych. Dow�d to, �e rytm tr�jkowy, aczkolwiek krzewi�y si� obok niego i inne (czw�rkowe, dw�jkowe, sze�cio-�semkowe i t. d.) jest u S�owian, r�wnie jak u German�w, Skandynaw�w i Litwin�w, rytmem niezmiernie staro�ytnym, mo�e pierwotnym. U S�owian trzy owego rytmu tempa, w trzech r�wnych niemal co do si�y uderzeniach w takcie wyst�puj� na jaw. Panowanie jego zatem, nietylko w le-chickich i czeskich, ale i w ruskich rozpo�ciera si� pie�niach weselnych i tu w �ywszym nawet nieraz t�tni ruchu. Jest on poniek�d uta...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]