download, do ÂściÂągnięcia, pdf, ebook, pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Dla Sary Megibowi pozostałych wymiatających lasekKto mógł przypuszczać, że perfekcyjne podanieto pestka wobec uporania się z facetami?HAIL MARY I HA EMRbilans – 21 dni do wypadu do AlabamyGdzieś kie​dyś prze​czy​ta​łam, że fut​bol wy​my​ślo​no po to, by lu​dzie nie za​uwa​ży​li, że lato sięjuż koń​czy. Oso​bi​ście nie mo​głam się do​cze​kać koń​ca wa​ka​cji i roz​po​czę​cia roz​gry​wek. Fut​‐bol. Moje być albo nie być, mi​łość mo​je​go ży​cia.– Nie​bie​ska czter​dziest​ka dwój​ka! Nie​bie​ska czter​dziest​ka dwój​ka! Czer​wo​na sie​dem​‐nast​ka! – krzy​cza​łam.Czer​wo​na sie​dem​nast​ka to umó​wio​ny sy​gnał. JJ rzu​cił mi pił​kę mię​dzy swo​imi no​ga​mi.Obro​na szar​żo​wa​ła. JJ wpadł na pierw​szo​rocz​nia​ka, po​wa​la​jąc go na zie​mię. Resz​ta mo​ichata​ku​ją​cych miaż​dży​ła obro​nę. Nie​źle. Mie​li​śmy otwar​tą prze​strzeń, jed​nak nie wi​dzia​łammo​je​go skrzy​dło​we​go tam, gdzie być po​wi​nien.– Hig​gins, co z tobą, u dia​bła? – mruk​nę​łam do sie​bie.Drżąc z nie​cier​pli​wo​ści, prze​śli​zgi​wa​łam się wzro​kiem po polu punk​to​wym. Do​strze​głamjed​nak tyl​ko Sama Hen​ry’ego wy​ko​nu​ją​ce​go rzut. Pił​ka prze​le​cia​ła w po​wie​trzu – jej tor byłide​al​nie spi​ral​ny – i wpa​dła do​kład​nie w to miej​sce, na któ​rym mi za​le​ża​ło. Hen​ry chwy​ciłpił​kę, ude​rzył nią o zie​mię i za​czął wy​ko​ny​wać dur​no​wa​ty ta​niec, niby ja​kaś po​my​lo​na ba​le​‐ri​na. Z tą swo​ją szczu​płą syl​wet​ką i dziew​czę​cą blond czu​pry​ną fak​tycz​nie nada​wał​by się nagwiaz​dę no​wo​jor​skie​go ba​le​tu.Już ja mu dam za ten po​kaz.Za​czę​łam ostat​ni rok w Hun​dred Oaks High, co wię​cej – by​łam ka​pi​ta​nem dru​ży​ny. Toda​wa​ło mi pra​wo do dys​cy​pli​no​wa​nia mo​ich gra​czy. Mimo że Hen​ry to mój naj​lep​szy przy​ja​‐ciel, mu​sia​łam przy​znać: za​wsze był po​ze​rem. Przez jego wy​głu​py do​sta​wa​li​śmy kary.Z gło​śni​ka w moim ka​sku do​biegł mnie głos tre​ne​ra Mil​le​ra.– Nie​złe po​da​nie. To bę​dzie twój rok, Wo​ods. Po​pro​wa​dzisz nas do mi​strzostw sta​no​‐wych. Czu​ję to w ko​ściach… Leć​cie pod prysz​nic.Co tre​ner tak na​praw​dę chciał mi dać do zro​zu​mie​nia?Wiem, że nie za​wa​lisz tego w ostat​nich se​kun​dach mi​strzostw, tak jak w ze​szłym roku.Ma ra​cję. Na to nie mogę so​bie po​zwo​lić.W ze​szłym ty​go​dniu, pierw​sze​go dnia szko​ły, za​dzwo​ni​li do mnie z Uni​wer​sy​te​tu Ala​ba​‐ma z wia​do​mo​ścią, że moją piąt​ko​wą grę bę​dzie ob​ser​wo​wać re​kru​ter. W na​stęp​nej ko​lej​no​‐ści otrzy​ma​łam nie​zwy​kle wy​szu​ka​ny list, a ra​czej za​pro​sze​nie do od​wie​dze​nia uczel​ni wewrze​śniu. Wi​zy​ta o cha​rak​te​rze ofi​cjal​nym. Je​śli spodo​ba​ło​by im się to, co zo​ba​czą, po​sła​li​bypo mnie już w lu​tym.W tym se​zo​nie nie mo​głam na​wa​lić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl