[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANDRZEJ ZIMNIAKDWA LITRY �YCIAZ cienia, kt�ry by� jak spopiela�y arkusz papieru, Ylc wszed� w pe�ny blaskulicy. Miasto l�ni�o przenikaj�cymi si� p�aszczyznami szklanych tafli,obwiedzionych delikatn� t�cz� rozszczepionych promieni zawis�ego na bladymniebie s�o�ca.Gor�co dusz�cym ci�arem leg�o na jego piersi i ramionach. Spojrza� na zegar -pozosta�y mu jeszcze niemal pe�ne dwa litry �ycia. Czu�, jak wys�cza si� onokropla po kropli w p�kni�cia betonowego trotuaru. Rozd�te jak kryszta�owe baniegabloty wystawowe kusi�y pstrokacizn� towar�w, senni, lecz czujnie wyprostowanisprzedawcy stali za kontuarami, wpatrzeni niewidz�cym wzrokiem w misternepiramidy puszek i pude�ek, a ulic� przesuwa� si� korow�d postaci w szarych,nienagannie skrojonych ubraniach.NASZE ZUPY ZAWIERAJ� A� 18 % WODY!WAZELINA W SZTYFCIE TO KOMFORT WILGOTNYCH WARG!KWIATY BLEO NIE BLAKN� OD KO�YSKI A� PO OSTATNI� DROG�.Od kopulastych bukiet�w chryzantem, r� i anemon�w, wszystkich jednakowopoprawnie pi�knych i rozchylonych w pierwszym s�odkim zdziwieniu, smu�y�y si�egzotyczne i dra�ni�ce wonie.Jeszcze 1,93 litra.Wybra� bladoczerwon� r�� na d�ugiej nie�amliwej �odydze. Jej satynowe,fantazyjnie podkr�cone p�atki kojarzy�y si� z wiruj�cymi p�omykami.- Prze�yje ci� o tysi�ce litr�w - szepta�y dostojnie w swojej bieli lilie, amo�e wysycza� to sprzedawca, nieobecny duchem m�odzieniec o ziemistej cerze? -S�ucham?- P�aci pan dwa akwiny - patrza� wci�� gdzie� ponad jego ramieniem, jakbywidzia� tam powoli materializuj�ce si� zjawy. - Prosz� si� nie przejmowa� -doda� po chwili krzepn�cego w powietrzu milczenia. - Ja te� p�jd� tam nied�ugo.Widzi pan - po raz pierwszy spojrza� na Ylca - ja nie jestem taki wytrzyma�y.1,84 litra.�ar trotuaru, znieruchomia�y jak na zatrzymanym filmie korow�d papierowychpostaci, a ponad nimi kryszta�owe, opalizuj�ce miasto, prze�wietlone bezlitosnymblaskiem. Zmru�y� powieki, tak �eby przez w�skie szparki przepu�ci� tylkoniezb�dne minimum �wiat�a, pozostawiaj�c jego napastliwy nadmiar na zewn�trz,mi�dzy szklanymi wie�ami i kopu�ami. I wtedy, po�r�d krzaczastego g�szczu rz�s,na bia�ym niebie zn�w dostrzeg� owalne, zamazane plamy.- Wci�� tam s� - mrukn�� do siebie.1,62 litra.Stwardnia�ym j�zykiem dotkn�� suchego podniebienia i odruchowo si�gn�� pozawieszon� na szyi butelk�, lecz natychmiast cofn�� d�o�.- Jeszcze nie teraz, bracie. Poczekaj.Skr�ci� w inn� ulic�, bli�niaczo podobn� do pierwszej. Mija� betonowe place,podobne do siebie jak krople boskiej wody, podobne jak wszystkie zwyk�e, ajednak niepowtarzalne dni jego �ycia. W piersi t�a� mu �al i powoli rodzi� si�l�k.Bistro: kolorowe serwetki na stolikach, p�ki sztucznych kwiat�w, rz�dy puszek�ywno�ciowych i szary, mglisty p�mrok, tonuj�cy zbyt jaskrawe erupcje barw. Izapuszczone rolety, usi�uj�ce powstrzyma� nap�r s�onecznego wiatru.Powoli jad� g�st� mas�, z kt�rej nie spos�b by�o wycisn�� cho�by kropl� cieczy.1,55 litra. Ju� nied�ugo.Zaraz potem p�jdzie do Elyi i przepisze jej wszystko, co ma. Kochane dziecko.Powinno po�y� jeszcze par� tysi�cy litr�w. Jak j� zostawi�?Zagryz� szczypt� suchej kawy i wyszed� w �ar ulicy. Wyg�adzone setkami tysi�cyst�pni�� p�yty chodnikowe. Tak�e jego st�pni��. Ten beton pami�ta pokoleniaprzodk�w i przetrwa pokolenia nast�pc�w. Nie potrzebuje do swojego trwanianiczego. Nawet wody. Ju� 1,50 litra. Nareszcie.Pijalnia: odchylone fotele, wy�o�one dla wygody bia�� g�bk�, ka�dy usytuowany wosobnej lo�y; zaci�gni�te story, ch�odny p�mrok. Natychmiast pojawi� si�asystent, us�u�nie poprawi� podg��wek, a pod brod� Ylca umie�ci� obszerny lejekzako�czony kubkiem. W ten spos�b ka�d� uronion� kropl� mo�na by�o bez truduodzyska�. W chwili, kiedy miseczki s�uchawek mi�kko obj�y jego g�ow�, odcinaj�cdop�yw zewn�trznego szumu rozleg�a si� wspania�a muzyka. zwiastuj�ca najwi�ksz�rozkosz: picie wody!Celebruj�c ka�dy ruch, Ylc spod koszuli na piersiach wydoby� plastykow� butelk�i dr��cymi palcami zdj�� nakr�tk�. Pi� ma�ymi �ykami, zatrzymuj�c wod� w gardlei krztusz�c si� z podniecenia, a przy ka�dym odchyleniu g�owy cudowna melodianarasta�a i pl�sa�a pod czaszk� jak p�cherzyki powietrza w musuj�cym napoju.Wieloletnia wprawa nie pozwala�a mu opr�ni� wi�cej ni� p� butelki na raz.Zdecydowanym ruchem odsun�� naczynie, od��czy� kubek od lejka i starannie zla�nagromadzone w nim krople.D�ug� chwil� le�a� w fotelu bez ruchu, d�awiony spazmatyczn� rozkosz� wilgotnegopodniebienia. Jakie pi�kne jest �ycie!I zn�w gor�cy blask ulicy .1,40 litra.Elya mieszka�a niedaleko. Kryszta�owa wie�a standardowego budynku. winda. dusznekorytarze. zrolowane drzwi, szklany kokon mieszkania, prze�wietlony bezlitosnyms�o�cem.- Elya!Sta�a przed nim drobna i ma�a, ledwie os�oni�ta delikatn� materi� sukienki, zbarwnym Znakiem Przej�cia w kszta�cie prehistorycznego motyla na piersiach.U�miecha�a si� nie�mia�o i przepraszaj�co bezkrwistymi wargami.Odrzuci� r��, chwyci� j� za �okcie. Chcia� spyta�: dlaczego?, ale przez zn�wsuche gard�o nic przeszed� nawet najs�abszy d�wi�k.- Nie gniewaj si� - jej g�os by� spokojny i pogodny. Nie ka�dy ma tyle woli coty. Poza tym... ja nie potrafi�am tak �y�.Jej cia�o pachnia�o �wie�o i czysto. Zawsze tak by�o, od kiedy j� zna�. Leczdopiero teraz zrozumia�.- Dlaczego... jak mo�na ... jeste� g�upia! Nawet nie zd��y�a� urodzi�,odejdziesz jako dziecko!Wzruszy�a ramionami i odwr�ci�a si�.- Nie jestem ju� dzieckiem. A rodzenie nigdy nie by�o obowi�zkiem. Odchodz�wcze�nie, ale.. jestem zadowolona. Mam przynajmniej �wiadomo��, �e niczego niezmarnowa�am.- Elya...- Nie! - powstrzyma�a go nag�ym gestem. - �adnych scen po�egnalnych. Prze�yli�mywsp�lnie wiele pi�knych chwil, ale teraz mamy co innego do zrobienia. Czy ty niewiesz - jej spojrzenie nagle sta�o si� twarde - �e wszystko ma sw�j czas imiejsce?1,25 litra.W g�owie czu� pustk�, a w mi�niach niezno�ny ci�ar, kiedy przep�ywa�a lekkoobok niego i kierowa�a si� do windy.- Zosta� tu, chc� p�j�� sama - poprosi�a, ale w jej g�osie ostro brz�cza�a nutanie znosz�cego sprzeciwu polecenia.Obserwowa�, jak �wietlny w�� windy spe�za poprzez p�przejrzyste kondygnacjeszklanego domu, i dopiero teraz chcia� krzycze�, �e to wszystko fa�sz ik�amstwo, �e czas i miejsce ka�dy powinien okre�la� sobie sam. Ale jego gard�owci�� pozostawa�o zaczopowane k��bem suchych wi�r�w.Zwl�k� si� schodami i jaki� czas bez celu kr��y� po betonowych w�wozach ulic.Lecz ani na jot� nie przyspieszy� swojego litromierza - instynktownie, kurczowoczepia� si� �ycia, pragn��, aby trwa�o jak najd�u�ej, nawet za cen� jednegowielkiego pasma m�czarni. Zupe�nie jakby mia� nadziej� do�y� uchylenia bramraju, kt�ry b�dzie dany najwytrwalszym.1,15 litra.Po raz ostatni uda� si� do banku, miejsca swojej pracy. Kole�anki i koledzyod�piewali mu Hymn Po�egnalny, po czym rozeszli si� do swoich stanowisk. By�tutaj zb�dny, dla nich przesta� ju� istnie�.Przy wyj�ciu czeka�o na niego kilku reporter�w. Pr�bowa� si� wymkn��, aledopadli go przy drzwiach. - Panie Ylc, tylko kilka pyta�! Rozb�yska�y si�flesze, konkuruj�c ze s�oneczn� po�og� za tafl� szk�a.- Czy to prawda, �e jest pan najstarszym mieszka�cem Kryszta�owego Miasta?- Co pan robi�, �e do�y� pan trzydziestu lat?- Jak cz�owiek si� czuje, zu�ywaj�c nieca�y litr wody na dob�?- Czy pan si� nigdy nie my�?- Czy pi� pan sw�j-w�asny mocz?Ylc z trudem przepchn�� si� do drzwi. W g�owie g�ucho wali�o mu t�tno.Najbli�sza pijalnia znajdowa�a si� za rogiem. Pi� d�ugo i chciwie, a poopr�nieniu butelki trzyma� j� jeszcze kilka minut wylotem w d� w nadziei, �ejaka� zap�niona kropla trafi mi�dzy jego wargi. 0,98 litra.Szybkim, nerwowym krokiem uda� si� do Domu Wody. P�metrowej grubo�ci �ciana zespecjalnego szk�a zawija�a si� w gigantyczny sto�ek, chroni�c w mrocznym wn�trzuodrobin� ch�odu i wilgoci. Ludzie przemieszczali si� powoli i w milczeniu,ledwie o�mielaj�c si� musn�� wzrokiem bij�ce pod kloszem �r�d�o krystalicznieczystej wody. Karnie ustawiali si� w d�ugiej kolejce, �ciskaj�c w suchychd�oniach to, co posiadali najcenniejszego swoje litromierze.Pot�ni, masywnie zbudowani Stra�nicy Wody pilnowali gardzieli podajnik�w. Ichmanualne funkcje ogranicza�y si� do wpasowania indywidualnego litromierza wszczelin� rejestratora, kt�ry przesuwa� jego licznik o jedno��, i do podaniaoczekuj�cemu plastykowej butelki z litrem cieczy r�wnie cennej jak �ycie. I cho�Stra�nicy Wody nie wtr�cali si� do spraw Miasta, to w�a�nie oni byli jegoabsolutnymi w�adcami.0,91 litra.Uciszy� niespokojne my�li i w�o�y� sw�j litromierz w ogromn� d�o�. Stra�nikwprawnym ruchem wepchn�� go do szczeliny i wysoko sklepione wn�trze wype�ni�ygrzmi�ce, organowe d�wi�ki Hymnu Po�egnalnego. Las r�k uni�s� si� w rytualnymge�cie, a Stra�nik przyklei� Ylcowi do koszuli barwny Znak Przej�cia i wcisn�� wd�onie ostatni� butelk� wody. I to by�o wszystko. Wieczorne s�o�ce przydymionymr�em cieniowa�o kryszta�owe �ciany, obros�e szklanymi baniami mieszka�. Ylcprzygarbi� si�, usi�uj�c ukry� sw�j Znak, lecz nie by�o to mo�liwe i ludziepatrzyli na niego z odraz� ledwie maskowan� niezdrowym zainteresowaniem i nisk�,samokrzepi�c� rado�ci�. Znajomi omijali go z daleka, b��dz�c nerwowymspojrzeniem po kraw�dziach szklanych dach�w, a p�nagie dzieci pokazywa�y gosobie palcami. Opr�cz wzmagaj�cego si� strachu odczuwa� ulg�, �e wreszcie ma zasob� trudne, skomplikowane i wyczerpuj�ce przedsi�wzi�cie, �e jest wolny.Zaiste, szczeg�lny to rodzaj wolno�ci, kiedy nie ma si� ju� �adnego wyboru.0,73 litra.Bistro ofiarowa�o odchodz�cemu bezp�atn� kolacj�. Rzecz bez precedensu w jegodoskonale uregulowanym �yciu: napi� si� przy stanie miernika 0,68!Wzi�� ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]