download, do ÂściÂągnięcia, pdf, ebook, pobieranie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MAKSYM GORKIDZIECI�STWO W�R�D LUDZI MOJE UNIWERSYTETYDZIECI�STWOW na wp� ciemnym, ciasnym pokoju, na pod�odze pod oknem, le�y m�j ojciec,ubrany na bia�o i jaki� niezwykle d�ugi; palce bosych n�g ma dziwnierozcapierzone, palce �agodnych r�k spokojnie z�o�onych na piersi � powykrzywiane;jego weso�e oczy s� szczelnie przykryte czarnymi kr��kami miedzianych monet,dobrotliwa twarz pociemnia�a i straszy mnie wyszczerzonymi gro�nie z�bami.Matka, na wp� go�a, w czerwonej sp�dnicy, kl�czy sczesuj�c ojcu d�ugie, mi�kkiew�osy z czo�a na ty� g�owy czarnym grzebykiem, kt�rym lubi�em przepi�owywa�sk�rki arbuz�w � i bezustannie co� m�wi st�u-mionym, ochryp�ym g�osem; jej szareoczy s� opuchni�te i jakby topniej� sp�ywaj�c wielkimi kroplami �ez.Trzyma mnie za r�k� babcia � kr�g�a, z du�� g�ow�, ogromnymi oczami i �miesznymg�bczastym nosem; jest ca�kiem czarna, mi�kka i niezwykle interesuj�ca. Babciatak�e p�acze, jako� osobliwie i zgodnie wt�ruj�c matce, ca�a dr�y i szarpie mniepopychaj�c ku ojcu; opieram si� i chowam za ni�: przejmuje mnie strach, czuj�si� nieswojo^Nigdy jeszcze nie widzia�em, �eby doro�li p�akali, i nie rozumia�em s��wkilkakro� wypowiedzianych przez babci�:� Po�egnaj �e si� z tatusiem, nigdy go ju� nie zobaczysz; umar�, serde�ko, nie wpor�, nie w swoj� godzin�.7 -Chorowa�em ci�ko i dopiero co podnios�em si� z ��ka. W czasie choroby � dobrzeto pami�tam � ojciec bawi� si� ze mn� weso�o, potem nagle znik� i zast�pi�a gobabcia, dziwna istota.� Sk�d przysz�a�? � spyta�em. Odpowiedzia�a:� Z g�ry, z Ni�niego, i nie przysz�am, tylko przyjecha�am! Po wodzie przecie�si� nie chodzi, b�ku.To by�o �mieszne i niepoj�te: w domu na g�rze mieszkali brodaci, umalowaniPersowie, a w suterenie stary, ��ty Ka�muk sprzedawa� owcze sk�ry. Ze schod�wmo�na zjecha� po por�czy lub � w razie upadku � przekozio�kowa� z g�ry na d�;to dobrze wiedzia�em. Ale dlaczego woda? Wszystko to si� nie zgadza i jestzabawnie popl�tane.� A dlaczego jestem b�k?� Dlatego �e buczysz � odpowiedzia�a babcia �miej�c si�.M�wi�a �agodnie, weso�o, sk�adnie. Ju� od pierwszego dnia zaprzyja�ni�em si� zni� i teraz chcia�bym, �eby jak najpr�dzej wysz�a ze mn� z tego pokoju.Widok matki przygn�bia mnie; jej.�zy i j�ki obudzi�y we mnie nieznane, trwo�neuczucie. Po raz pierwszy widz� j� tak�... Zawsze by�a surowa, m�wi�a ma�o; by�aczysta, g�adka i wielka jak ko�, mia�a twarde cia�o i strasznie mocne r�ce. Ateraz jest jako� nieprzyjemnie opuchni�ta i roztargana, wszystko jest na niej wnie�adzie; w�osy, zazwyczaj starannie zaczesane, przylegaj�ce do g�owy nakszta�t wielkiej, jasnej czapki, rozsypa�y si� po nagim ramieniu, opad�y natwarz, a po�owa ich, spleciona w warkocz, zwisa ko�ysz�c si� i zawadzaj�c opogr��on� we �nie twarz ojca. Ju� dawno jestem w pokoju, lecz ona ani razu niespojrza�a na mnie � poczesuje ojca i wci�� szlocha d�awi�c si� �zami.- 8 -Przez drzwi zagl�daj� czarni ch�opi i �o�nierz-stra�-nik, kt�ry krzyczy zez�o�ci�:� Pr�dzej zabiera�!Okno jest zawieszone ciemn� chust�, kt�ra wzdyma si� jak �agiel. Je�dzi�emkiedy� z ojcem �agl�wk�. Naraz uderzy� piorun. Ojciec za�mia� si�, mocno �cisn��mnie kolanami i powiedzia�:� To nic, nie b�j si�, �uk!Matka nagle z wysi�kiem poderwa�a si� z pod�ogi, lecz natychmiast zn�w opad�a iprzewr�ci�a si� na wznak; jej w�osy rozsypa�y si� po pod�odze; �lepa, bia�atwarz zsinia�a. Wyszczerzywszy z�by, jak ojciec, powiedzia�a strasznym g�osem:� Zamknijcie drzwi... Zabierzcie Aleksego! Odtr�ciwszy mnie babcia rzuci�a si�do drzwi i zawo�a�a:� Ludzie kochani, nie b�jcie si�, zostawcie j�, odejd�cie, na mi�o�� bosk�! Tonie cholera, to por�d. Zmi�ujcie si�, kochani!Schowa�em si� do ciemnego k�ta za k>ufrem i patrzy�em stamt�d, jak matka wijesi� na pod�odze j�cz�c i zgrzytaj�c z�bami, a babcia kr�ci si� doko�a niej im�wi tkliwie, rado�nie:� W imi� Ojca i Syna! Pocierp, c�reczko! Przenaj�wi�tsza Matko Bo�a,Or�downiczko...Przejmuje mnie strach: matka z babci� k��bi� si� na pod�odze ko�o ojca,potr�caj� go, j�cz� i krzycz�, a on le�y nieruchomy i jakby si� u�miecha.D�ugo trwa�o to wszystko: niejeden raz matka podrywa�a si� i zn�w pada�a, babciawybiega�a z pokoju tocz�c si� jak wielka, czarna, mi�kka kula; potem nagle wciemno�ci zakrzycza�o dziecko.� Chwa�a ci, Panie! � powiedzia�a babcia, -r- Ch�opiec.I zapali�a �wiec�.- 9 -Widocznie zasn��em w k�cie - nic wi�cej nie pa-mietam. .Inny obraz, jaki mi si� zachowa� w pami�ci, tod�d�ylty dzie� i pustynny k^\cm+entaraa(:.ft^ktI0!S�TZZ S wd�rU si, t* na ��te wieka^TaT grobem - ja, babcia, przemokni�ty^ stra�mk i dw�ch ponurych ch�op�w .bpatami. Wszystkich zrasza ciep�y deszcz, drobny jak pacioreczki- Zakopa� - powiedzia� stra�nik . odszed�.Babcia zap�aka�a kryj�c twarz w rogach churfa. Ch�opi pochylili si� i zacz�lipo�piesznie zrzuca� ziemi� do grobu, zabulgota�a woda; zeskoczywszy z trumny�aby rzuca�y si� na �ciany do�u, grudy ziemi **-^ ^df Loniu - powiedzia�a babcia wzi�wszy mnie za rami�. Wy�lizgn��em si�z jej r�k - ??chcia�o mi A� odej��.- Jaki ty te� jeste�, o Bo�e - uskar�a�a si� ? to na mnie, ni to na Boga i d�ugosta�a w milczeniu ^ chylon� g�ow�. Ju� d� zr�wna� si� z perm�, a ona wci��'eCh�opfag�ao�no uklepywali �opatami ziemi�; nadlecia� wiatr i przep�dzi� deszczunosz�c go z sob� Babcia Tzi�a mnie za r�k� i zaprowadzi�a do odleg�e; cerkwiotoczonej mn�stwem ciemnych krzy��w._ A c� to, nie p�aczesz? - spyta�a, kiedy wyszli�my za ogrodzenie. -Pop�aka�by� sobie!..._ Nie chce mi si� � powiedzia�em._ Jak nie chcesz, no to nie trzeba - powiedzia�a^o wszystko by�o dziwne; p�aka�em rzadko i tylko. 10 -z powodu doznanej krzywdy, nie z b�lu; ojciec zawsze �mia� si� z moich �ez, amatka krzycza�a:� Nie wa� mi si� p�aka�!Potem jechali�my w doro�ce szerok�, bardzo zab�ocon� ulic�, w�r�dciemnoczerwonych dom�w. Spyta�emsi� babci:� A �aby nie wylez�?� Nie, ju� nie wylez� � odpowiedzia�a. � B�g z nimi!Ani ojciec, ani matka nie wymawiali tak cz�sto i takpoufale imienia bo�ego.Po kilku dniach ja, babcia i matka znale�li�my si� na parostatku, w male�kiejkajucie. M�j nowonarodzony brat, Maksym, umair� i jeszcze nie pochowany le�a� wk�cie, spowity w co� bia�ego i owi�zany czerwon�ta�m�.Usadowiwszy si� na t�umokach i kuferkach patrz� przez okno, wypuk�e i okr�g�ejak oko konia; za mokr� szyb� bezustannie przelewa si� m�tna, spieniona woda. Copewien czas wzbija si� w g�r� i li�e szk�o. Bezwiednie zeskakuj� na pod�og�.� Nie b�j si� � m�wi babcia i lekko unosz�c mnie mi�kkimi r�kami, znowu sadzana tobo�ach.Nad wod� � szara, mokra mg�a; gdzie� w dali ukazuje si� ciemna ziemia i zn�wznika we mgle i wodzie, Wszystko doko�a dr�y. Tylko matka, ze (splecionymi nakarku r�kami, oparta o �cian�, stoi twardo i nieruchomo. Jej twarz jest ciemna,kamienna i �lepa, oczy ma mocno zamkni�te; matka wci�� milczy i jest jaka� inna,nowa, nawet jej suknia jest mi nie znana.Babcia ju� niejeden raz zagadywa�a do niej cicho:� Waria, nie zjad�aby� cho� troszeczk�?... Ona milczy i trwa w bezruchu. Babciam�wi do mnie szeptem, a do matki g�o�niej,- U -ale odzyw# siC do me3 z rzadka i jako� ostro�nie, nie�mia�o Wydaje m^ s^> �e si�jej boi. Jest to dla mnie zrozumia�e i bardzo mnie zbli�a do babci.__ Sarat�w! � nieoczekiwanie g�o�no i surowo powiedzia�a jnatka. � A gdziemarynarz?Nawet s�owa, kt�re m�wi, s� dziwne, obce: Sarat�w,marynarz;.--Wszed� barczysty, siwy cz�owiek, ubrany na granatowo i przyni�s� ma�� skrzynk�.Babcia wzi�a j� i zacz�a uk�ada� zw�oki brata; u�o�y�a je i ponios�a kuwyj�ciu n# wyci�gni�tych przed siebie r�kach, ale � za gruba, by przej�� wprost,nie bokiem, przez w�ziutkie drzwi kajuty � stan�a przed nimi, �mieszniezak�opotana.__ Ech, mamo! � krzj^kn�a matka i odebra�a jejtrumn�, p0 czym obie znikn�y, a ja zosta�em w kajucie przypatruj�c si�granatowemu m�czy�nie.__ C�, umar� ci braciszek? � powiedzia� nachyliwszy si� ku mnie.� Kto ty jeste�?� Marynarz.__ A Sarat�w to kto?__ Miasto. Sp�jrz w okno: widzisz, to jest Sarat�w!Za okn?m przesuwa�a si� ziemia; ciemna, urwista, dymi�a mg��. podobna doolbrzymiej kromki chleba, dopiero co odkrojonej z bochna.� A dok�d posz�a babcia? __ Wnuka pochowa�.� Zakop� go w ziemi? __ A jak�eby? Zakopi�!Opowiedzia�em marynarzowi, jak zasypali �ywe �aby, kiedy grzebano ojca. Wzi��mnie na r�ce, mocno przycisn�� do siebie i poca�owa�.__NEch, bracie, jeszcze nic nie rozumiesz! � powie-???12 -dzia�. � �ab nie ma co �a�owa�, B�g z nimi! Nad matk� si� u�al � patrz, jakz�ama�o j� nieszcz�cie!W g�rze co� zahucza�o, zawy�o. Wiedzia�em ju�, �e to parostatek, i nieprzestraszy�em si�, a marynarz po�piesznie postawi� mnie na pod�odze i rzuci�si� do wyj�cia m�wi�c: . � Trzeba zmyka�! I mnie przysz�a ochota, by st�d umkn��.Wyszed�em za drzwi. W "na wp� ciemnej, w�skiej szczelinie przej�cia by�o pusto.Niedaleko drzwi l�ni�a mied� na stopniach schod�w. Spojrza�em w g�r� izobaczy�em ludzi z t�umokami i tobo�ami w r�kach. Rzecz jasna, �e wszyscyodchodz� ze statku, a wi�c i ja powinienem odej��. Ale kiedy razem z gromad�ch�opc�w znalaz�em si� przy burcie przed trapem�, wszyscy zacz�li krzycze� namnie:� A to czyj? Czyj�e� ty?� Nie wiem.D�ugo mnie popychali, potrz�sali, obmacywali. Wreszcie nadszed� siwy marynarz,chwyci� mnie na r�ce i wyja�ni�:� To astracha�ski, z kajuty...P�dem zani�s� mnie na*d�, po�o�y� na tobo�ach i odszed� gro��c palcem:� Ja ci dam!Ha�as nad g�ow� stawa� si� coraz cichszy, statek ju� nie dr�a� i nie dudni�.Okno kajuty przes�oni�a jaka� mokra �ciana, zrobi�o si� ciemno, duszno, t�umokijakby napuch�y i przyt�acza�y mnie. By�o mi bardzo �l... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl