[ Pobierz całość w formacie PDF ]
J�zef Ignacy Kraszewski - Bracia Zmartwychwsta�cy.Cykl Powie�ci Historycznych Obejmuj�cych Dzieje Polski.Powie�� z XI wieku.Skanowa�, opracowa� i b��dy poprawi� Roman Walisiak.Redaguje Komitet pod przewodnictwem Profesora Doktora WINCENTEGO DANKA oraz pod przewodnictwem honorowym Profesora Doktora JULIANA KRZY�ANOWSKIEGO.Cz�� trzecia cyklu.Ludowa Sp�dzielnia Wydawnicza, Warszawa 1966.Tom Pierwszy.Rozdzia� 1.Starym by� r�d Jaks�w u Polan nad Odr� i Wart� a szerokimi tu w�ada� posiad�o�ciami.M�wiono o nich, prawili oni sami o sobie, �e niegdy zmi�dzy Serb�w wyszed�szy, gdzie kneziami byli, osiedli tu od rodzinnych chroni�c si� wa�ni; drudzy ich do Leszk�w i Pepe�k�w krwi liczyli.To pewna, �e do najmo�niejszych nale�eli w�adyk�w, a cho� si� rozrodzili, ziemi sta�o dla wszystkich i skarbca, ubogim �aden nie by�.Z dostojniejszymi te� rody wielu w�z�ami po��czeni byli, �on sobie wysoko zawsze szukaj�c, czasem i w krajach s�siednich.Ludzie byli wszyscy rycerskiego rzemios�a, a u siebie doma tak panowali w�asn� wol�, jak kneziowie pola�scy w Poznaniu i Gnie�nie, tylko �e im poczty na obron� kraju stawi� musieli.Gdy Mieszko chrzest przyjmowa� �wi�ty, Jaksowie te� nie oci�gaj�c si� wiar� now� si� odrodzili; a m�wiono nawet, �e ni�eli zosta�a og�oszon� Polanom, oni j� ju� w niekt�rych domach swych potajemnie wyznawali, acz nie wszyscy.W Gnie�nie do chrztu Mieczys�awowego dwu braci stawa�o, Chroberz i Zbilut, a ci imiona nowe Janka i Andruszki przyj�li.Oba starzy ju� wojacy byli, acz krzepko swe lata nosili na barkach niezgi�tych; oba te� po dwu syn�w nast�pc�w mieli, kt�rzy w ich �lady chodzi� obiecywali.M�odzie� to by�a gor�ca i butna, do wojny i wycieczek stworzona, t�skni�ca za wyprawami, nierada spoczywa� w domu.Od dzieci ich do tego noszono.Stary Jaksa, kt�rego Andruszk� na chrzcie nazwano, ch�opc�w mia� doros�ych, wiekiem od siebie o rok si� tylko r�ni�cych; ci ju� z kr�lem Boles�awem Wielkim i do Czech, i na Ru� chodzili z pocztami, a sprawiali si� jak nie mo�na lepiej.Przy ojcu siedzieli rzadko, ten za� zaniem�g�szy ci�ko, sam ju� kr�lowi s�u�y� nie mia� si�y, kochali si� z sob� jak bracia, trzymali razem nieodst�pnie, tak �e ich pojedynczo niemal spotka� by�o trudno.Starszy z nich po ojcu imi� Andruszki wzi��, drugi si� zwa� Jurg�.Posiad�o�� maj�c niedaleko granic, k�dy cz�ste by wa�y napa�ci, musieli si� Jaksowie trzyma� czujno a obronnie.W�a�nie Boles�aw by� na Rusi z nimi, gdy stary ojciec, kt�ry si� ju� i o kiju ruszy� nie m�g�, �ycie zako�czy�.Pami�ta� on jeszcze Ziemomys�a czasy, na p� i po trosze poganin by�, cho� p�niej si� ju� nawr�ciwszy, wedle nowej wiary i obyczaju �y� si� stara�.Opowiadano potajemnie, �e na �o�u �miertelnym s�u�bie swej poleci�, aby po chrze�cija�skim po grzebie noc� z ziemi cia�o wydobywszy starym obyczajem na stosie spalili.I tak si� te� podobno sta�o, a duchowie�stwo, do wiedziawszy si�, cho� sarka�o, przez palce patrze� na to by�o zmuszone.Gdy synowie potem oba z owego s�awnego grodu Kijowa powr�cili, w kt�rym si� pono wszyscy, nie wyjmuj�c pana, nad miar� zabawiali weso�o, znale�li dworzec pusty, s�u�b� tylko wiern�, stoj�c� na stra�y dobra pa�skiego, a w skarbcu ogromne stosy dostatk�w niemal kr�lewskich.Ojcowskiego oka i po wagi zabrak�o, m�oda krew w nich wojacza zawrza�a i wkr�tce bardzo jako�, �e Boles�aw na now� wojn� nie wzywa�, pocz�li �ycia swobodnie za�ywa� nie �a�uj�c sobie niczego.Starszy Andruszka pomi�dzy innymi z Rusi �upami Greczynk� niewolnic� z sob� przywi�z�, niewiast� dziwnej urody, lecz nad podziw te� p�och� i niepomiarkowan�, kt�ra zbyt weso�e �ycie lubi�a.Stary wi�c dworzec, niegdy� spokojny, g�d�b� si� rozlega� i �piewami, sprawiano uczty ci�g�e i go�ci si� nie przebiera�o.Oba bracia ludzie byli samopas �y� lubi�cy, rozpuszczeni jak wojacy, nawykli �ycie stawi� bez wahania, ale te� u�ywa� go bez miary.Duchowni bli�ej mieszkaj�cy upominali ich wprawdzie o to, ale s�owa ich niewiele skutkowa�y.Jurga i Andruszka ujmowali ich sobie zapisuj�c ��ki i lasy ko�cio�om, aby im pok�j dano; bo ziemi wi�cej mieli, ni� im by�o potrzeba.Kr�l Boles�aw Wielki, cho� mu mo�e donoszono o m�odych Jaksach, dla swojego rycerstwa dosy� by� pob�a�aj�cym, sam te� podczas wiod�c takie �ycie wojacze przebacza� sobie i drugim wiele, byle na zawo�anie poczet sta� ca�y a dobrze zbrojny.Jurga i Andruszka je�dzili niekiedy na dw�r pa�ski z pok�onem, kr�l ich po ojcowsku przyjmowa�, poi�, karmi�, o wyprawach mawia� z nimi, zawsze obdarzonych odsy�a�, a o rozwi�z�e �ycie strofowa� zaniecha�.Jurga w Poznaniu bywaj�c najrza� u boku kr�lowej b�d�c� pi�kn� Teodor�, c�rk� Sieciecha ochmistrza kr�lewskiego, i my�la� s�a� jej dru�by.Oboje si� sobie podobali i jakby stworzeni byli dla siebie.Nie wiedzie� czemu to odk�ada� z dnia na dzie�, a� twarde przysz�y czasy.Na starym grodzie, gdzie oba bracia dzieli� si� nie chc�c ojcowizn� siedzieli, dziwy si� dzia� mia�y, swawola straszna.Nie bardzo si� chcia�o Jurdze �on� tu wprowadza�, Andruszka te� nierad si� by� od brata od��czy�.I sz�o dalej po staremu.�owy sprawiano ogromne, uczty ksi���ce, ubogich obdarzano bez miary nie czyni�c w nich wyboru, z s�siadami na przemiany to si� wichrzono, to godzono i zapijano...Przysz�o do tego wreszcie, �e na owo �ycie szalone pocz�o brakn��, ze skarbca powynoszono i rozdrapano, co by�o, posiad�o�ci du�o rozdano i rozprzedano.Bieda by�a za pasem, a upami�tanie przyj�� nie chcia�o.Obaj nasi rycerze rachowali pono na now� ja k�� wojn� i �upy, kt�re by ich zasili�y i maj�tno�ci pozak�adane wykupi� dopomog�y.Wszystkiego pono z�ego przyczyn� by� Szwab, przyb��da, co si� tam na dw�r wcisn�wszy nowe wprowadza� zwyczaje, jakie wed�ug niego na zachodzie Europy rycerstwo i pan�w odznacza� mia�y.Sam on korzysta� z braci, drugim ich �upi� dozwala�, pochlebia�, p�aszczy� si�, a na wsze ich bezprawia wyci�ga�.Szwabowi imi� by�o Gwidon.Niegdy za Otton�w du�o si� pono po �wiecie w��czy�, pl�t� o swych bojach z Saracenami we W�oszech, o podr�y do Bizancjum i o r�nych niestworzonych przygodach na cesarskim dworze.A �e Jaksom wmawia�, i� r�wnych im dzielno�ci� rycerzy na ca�ym nie spotka� �wiecie, dobrze mu si� dzia�o.Ano z nimi by�o �le.Cho� niby s�uga pokorny, on z Greczynk� Antoni� trz�li dworem i panami swoimi wiod�c ich do zguby.Ani si� opatrzyli Jaksowie, jak ona nadesz�a.W skarbcu nie by�o ju� nic, jeno p�ki pr�ne i skrzynie otwarte.Ludzie dawa� nie chcieli, z ubogich osadnik�w drze� nie by�o �atwo.�piewano jeszcze i spijano we dworze, ale i pie�ni nie by�y tak g�o�ne jak niegdy�, i napojem si� trzeba by�o obchodzi� domowym.Stare miody wysch�y do kropli, nowych nie sta�o z czego syci�, a i piwo warzono coraz gorsze.W starym dworcu znik�y wspania�o�ci dawne, rozchwytali je po trosze mniemani przyjaciele, a teraz ich ju� wida� nie by�o.�y� jeszcze stryj Janko; cho� nieco opodal mieszka�, s�ysza�, co si� u bratank�w dzia�o; raz czy dwa strofowa� mocno i grozi�, potem synom u stryjecznych bywa� zakaza�, potem ju�, jakby si� cale nie znali, zerwa�o si� wszystko.Cz�ek to by� stary, oci�a�y, wi�cej nad to pocz�� nie m�g�, a do kr�la skar�y� si� nie chcia�.Serce mu si� �ciska�o, �e ojcowizna sz�a tak marnie, �e ziemi� nawet rozszarpywano, krwi mu swej �al by�o, a si� do powstrzymania nie mia�.Gdy wreszcie ci�kie bardzo nadesz�y czasy, pomy�leli o tym Jaksowie, by u stryja pomocy szuka� i zasi�ku, a ten rozgniewany, �e go dawniej nie s�uchano, ani przyj��, ani m�wi�, ani wspom�c, ni zna� nie chcia� i drzwi im swe zamkn��.Tymczasem spodziewanej wyprawy, na kt�rej si� wszelkie opiera�y nadzieje, jako� wcale s�ycha� nie by�o.Kr�l Boles�aw, szeroko zaw�adn�wszy ziemiami s�owia�skimi, od Dunaju do Ba�tyku panuj�c, nowych wojen ani potrzebowa�, ani ��da�.Henryk II, cesarz, w pokoju z nim rzekomym by�, drudzy te� obawiali si� wypr�bowanej Szczerbca si�y.Na dworze w Jaksowym Borze coraz pu�ciej by� zaczyna�o, ludzie uciekali od podupad�ych.W�a�nie zima si� by�a w ko�cu listopada na dobre ustali�a, �niegi nawet upad�y i trzyma�y si� ju�, najlepszy czas do �ow�w nadchodzi�.W nich dwaj bracia jedyny ratunek znajdowali i pociech�.Dniami i tygodniami siedzieli w puszczach i lasach, ano kiedy� przecie� do domu zajrze� trzeba by�o, aby w ciep�ej izbie od pocz��.Dnia tego, gdy si� nasze rozpoczyna opowiadanie, Jurga i AnBruszka z nieodst�pnym Szwabem i lud�mi do �ow�w w�a�nie si� na dworzec przywlekli, oba chmurni, bo my�listwo si� te� nie wiod�o, spocz�� jaki� czas doma zamierzali.Rozpalono wi�c ogie� w wielkiej izbie i s�u�ba si� krz�ta�a.Gwidon by� do koni zszed�, nikogo w izbie, opr�cz dw�ch braci.Niegdy� oni weso�ymi by� umieli, wszystko w nich dobr� my�l budzi�o, przygody co najtrudniejsze do przebycia witali ochoczo.Teraz oba milczeli pos�pnie, patrz�c na ognisko, to z ukosa na siebie.Nie odzywa� si� �aden, bo powiedzie� dobrego nic nie m�g�, z�ego nie chcia�.Trwa�o to dosy� d�ugo, gdy si� m�odszy Jurga odezwa� z cicha: ACo tobie, Andruszku?Chcia�em spyta�, co tobie, Jurgo?odpar� drugi.Jeszczem ci� ja takim nie widzia�.A ja ciebie, bracie.Bieda u nas...Bieda...Wojny by nam trzeba...Kr�l oci�a�, ju� mu si� na ni� nie chce i nie zbiera...Lepiej mu w Poznaniu siedzie�, rycerzy przyjmowa� i zastawia� sto�y...Bieda...Westchn�li oba.Szwab, kt�ry przed chwil� do izby powr�ciwszy u progu sta� i s�ucha�, odezwa� si�, gdy zamilkli Jaksowie.Na bied� sobie u nas ludzie radzi� umiej�, gdy g�upi pok�j trwa nadto d�ugo...Spojrzano na niego.Trudno rycerstwu da� mieczom w pochwach rdzewie�.Niema nieprzyjaciela, trzeba polowa� na podr�nych...Andruszka g�ow� potrz�s� silnie.- U nas tego zwyczaju nie ma, rzek� �ywo, go�� u nas wszelki bywa� zawsze bezpieczny.Sw�j...to pewnie m�wi� Szwab niezmi�szany a obcy po co si� maj� po go�ci�cach w��czy� ze skarby wielkimi.Co maj� za prawo w cudzej ziemi handlowa�?...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]