[ Pobierz całość w formacie PDF ]
James Redfield
Dwunaste Wtajemniczenie
Godzina decyzji
Przełożyła Kamilla Twardowska
„W czasach wszechobecnego fałszu prawdomówność staje się aktem odwagi”.
George Orwell
Podziękowania
Pisząc tę książkę, zaciągnąłem dług wdzięczności u wielu osób, dlatego pragnę
choćby niektórym z nich złożyć najszczersze podziękowania. Przede wszystkim dziękuję
ludziom, którzy wyznają różne religie, ale wierzą głęboko w prawdziwą, duchową
świadomość. To dzięki ich hartowi ducha nadchodzi kolejny dzień.
Specjalne podziękowania kieruję do Larry’ego Dosseya, błogosławiąc go za
książkę
The Power of Premonitions,
która jest kamieniem milowym w popularyzacji
ludzkiej świadomości. Dziękuję dr. Russellowi Blaylockowi za jego walkę o zdrową
żywność bez konserwantów. Wyrazy wdzięczności kieruję do Michaela Murphy’ego,
wokół którego jest dużo przestrzeni dla tych, którzy pragną przerzucić pomost nad
współczesnymi, poważnymi podziałami między ludźmi: najpierw zimną wojną, a obecnie
nietolerancją religijną i kulturową. Pragnę zwrócić uwagę na prace Carla Johana
Callemana i Johna Majora Jenkinsa dotyczące kalendarza Majów. Najgłębsze
podziękowania kieruję do Phila Cousineau za jego doskonałą analizę porównawczą idei
religijnych.
Z ludzi mi bliskich pragnę wymienić w tym miejscu i z serca podziękować
Larryemu Kirshbaumowi i mojemu wydawcy Jamiemu Raabowi, którzy podzielali moją
wizję i pomogli ukształtować jej założenia. Dziękuję wielu pracownikom Grand Central
Publishing, dzięki którym rękopis stał się książką: Kelly Leavitt, której czujne oko
czuwało nad wszystkim, Albertowi Claytonowi Gauldenowi za kosmologiczne ustalenia,
Larry’emu Millerowi za nasze wielogodzinne rozmowy. Dziękuję także Steve’owi
Maraboli, którego społeczność Better Today jest najlepszym przykładem spełnienia idei
Dwunastego Wtajemniczenia.
Najgłębsze słowa wdzięczności i miłości kieruję do mojej żony Salle, której
wsparcie i bogate wnętrze kształtowało mojego ducha podczas pracy nad książką.
Podtrzymywanie synchroniczności
Chcąc uniknąć kontroli drogowej i złapać dodatkowy oddech, skręciłem na
autostradę. Do spotkania z Wilem na lotnisku miałem jeszcze dużo czasu. Chłonąc
promienie jesiennego słońca, patrzyłem na południe, gdzie rozciągały się pofałdowane
wzgórza, i zmuszałem się do odpoczynku. Przemierzając kolejne kilometry, widziałem
stada wron lecące po obu stronach autostrady.
Wiedziałem skądinąd, że widok wron przynosi szczęście, mimo że walczyłem z
nimi całe lato. Jak się powszechnie wierzy, ich obecność oznacza tajemnicę i zbliżanie
się do własnego przeznaczenia. Niektórzy mówią, że wrony nawet cię do niego
zaprowadzą, jeśli tylko zaryzykujesz i będziesz podążał za nimi. Niestety, pojawią się
także wczesnym rankiem w twoim przydomowym ogródku, czyniąc spustoszenie wśród
zielonego groszku – oczywiście, dopóki nie znajdziesz na nie sposobu. Śmieją się
złośliwie ze strachów na wróble i wystrzałów ze śrutówki. Ale jeśli dasz im ich własny
rząd owoców blisko lasu, zostawią twój ogródek w spokoju.
Nagle jedna z wron odłączyła się od stada i przeleciała nad samochodem, po
czym zawróciła i odleciała w kierunku, z którego przyjechałem. Starałem się śledzić ją w
lusterku, ale jedyne, co mogłem widzieć, to ciemnoniebieski SUV, jadący około stu
jardów za mną. Nie myśląc o samochodzie za mną, wciąż obserwowałem mijane widoki,
oddychając głęboko i osiągając kolejny poziom relaksu. Zwykła podróż, pomyślałem, nic
innego. Zastanawiałem się, jak wielu ludzi na świecie właśnie doświadczało tego samego
uczucia – oderwania od stresów niepewnego świata, aby po prostu obserwować, co się
będzie działo.
Jednakże ja jeszcze czegoś szukałem. Od wielu miesięcy spotykałem całkowicie
obcych ludzi mówiących o tym samym, a mianowicie o pojawieniu się starego,
anonimowego Manuskryptu. Być może stała za tym koalicja reprezentująca różne religie
świata – taka właśnie wersja była najbardziej rozpowszechniona, przynajmniej wśród
tych, którzy z uwagą śledzili wszelkie informacje, jakie istniały na ten temat. Wydawało
się jednak, że nikt nie zna szczegółów. Wieść głosiła, że Manuskrypt został udostępniony
przedwcześnie i bez wyraźnej potrzeby.
Dla mnie te plotki były zarówno intrygujące, jak i nieco zabawne. Pomysł tajnej
koalicji transreligijnej nie był sam w sobie niczym nowym, zawsze jednak okazywało się,
że w realnym świecie jest niewykonalny. Różnice w wierzeniach były zbyt duże, poza
tym każda tradycyjna religia chciała dominować nad pozostałymi.
W rzeczywistości już byłem gotowy, aby zlekceważyć te pogłoski, gdy wydarzyło
się coś nowego – dostałem faks od Wila. Przysłał mi dwie przetłumaczone strony
pochodzące rzekomo z tego właśnie starego Manuskryptu. Na marginesie pierwszej
strony widniała notatka uczyniona ręką Wila: „To ma korzenie zarówno żydowskie, jak i
arabskie”.
Wydawało się, że przetłumaczony fragment odnosi się do czasów współczesnych
i głosi, iż w drugiej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku zacznie się dziać coś
niezmiernie ważnego. Skrzywiłem się, widząc datę. Pomyślałem, że to może być jeszcze
jedna z cyklu przepowiedni wieszczących koniec świata, kolejna z długiej listy wizji
Sądu Ostatecznego źle interpretujących wszystko – od kalendarza Majów, przez
Nostradamusa, kończąc na Objawieniu. Kolejna z cyklu mówiących „Wszyscy
powtarzają w kółko, że koniec świata nastąpi w 2012 roku”.
Od lat media roztrząsają scenariusz „końca świata” i ludzie, których opanował
strach, także wydają się tym głęboko poruszeni. Podstawowym pytaniem jest
„Dlaczego?” Co powoduje takie zainteresowanie? Czy to tylko pusta ekscytacja
wynikająca z faktu, że żyjemy w czasach, na których kończy się kalendarz Majów? Czy
może jest coś jeszcze? Może, ale tylko może nasza fascynacja końcem świata odsłania
ukryte przeczucia coraz mocniej dające o sobie znać, że już niedługo narodzi się coś
zupełnie nowego.
Im bardziej wczytywałem się w faks od Wila, tym większe zainteresowanie te
kartki papieru zaczynały we mnie wywoływać. Przekaz był na swój sposób
optymistyczny, a styl nieuchwytnie znajomy. Autentyczny wydźwięk Manuskryptu został
potwierdzony, kiedy zobaczyłem drugą notkę zrobioną na ostatniej stronie charakterem
pisma Wila: „Dostałem to od przyjaciela – nagryzmolił. – To naprawdę istnieje”.
Popatrzyłem na kartki leżące obok mnie na miejscu pasażera. Tańczyły na nich
promienie popołudniowego słońca. Wiedziałem, że notatka Wila oznacza, iż oryginał –
przynajmniej jego zdaniem – miał mocne podstawy i prawdopodobnie stanowił
kontynuację przekazu, który był osobistą obsesją Wila – starej niebiańskiej przepowiedni,
kilka lat wcześniej odnalezionej w Peru.
Ta myśl poruszyła rzekę wspomnień, kiedy przypomniałem sobie, jak szybko
słowa z pierwszych dziewięciu wtajemniczeń z tej przepowiedni obiegły całą ziemię.
Dlaczego? Ponieważ nadawały sens życiu w świecie zbyt płytkim i nastawionym tylko na
materializm. Przesłanie płynące z tej przepowiedni było jasne – duchowość to coś więcej
niż tylko wiara w abstrakcyjne bóstwo. Prowadzi bowiem do odkrycia całkowicie
nowego wymiaru życia. Takiego, który funkcjonuje wyłącznie w sferze duchowej.
Gdy komuś udaje się to odkryć, zaczyna zdawać sobie sprawę, że świat jest
wypełniony wszystkimi rodzajami przypadkowych spotkań, przeczuć i tajemniczych
zbiegów okoliczności. To wszystko wskazuje na wyższe dążenia istniejące poza naszym
życiem i w rzeczywistości poza historią ludzkości. Jedynym pytaniem, które nurtuje
poszukującego, świadomego istoty rzeczy, jest: Jak ten tajemniczy świat naprawdę
funkcjonuje i czy ktoś może poznać jego sekrety.
Zauważyłem, że ostatnio jakiś fragment tajemnicy dostał się do świadomości
ludzi i prowadził bezpośrednio do dwóch kolejnych wtajemniczeń: Dziesiątego i
Jedenastego. Dziesiąte Wtajemniczenie odkryło tajemnicę życia po śmierci, opisując
trwającą od dziesiątek lat koncentrację na niebiosach i ich mieszkańcach na zawsze
rozproszonych w drodze, tajemnicę śmierci w podeszłym wieku i tego, co się dzieje
później, po niej. Gdy raz blokada została zniesiona, poznanie wszystkiego, co duchowe,
zostało nieodwołalnie rozpoczęte.
Szybko też pojawiło się Wtajemniczenie Jedenaste, powstałe z powszechnego
przekonania, że wszyscy jesteśmy tutaj po to, aby wziąć udział w pewnym
niezdefiniowanym dokładnie porządku – w pewnym sensie w jakimś planie. Obejmowało
też wiedzę, jak wyrażać nasze najgłębsze marzenia i doprowadzić świat, w którym
żyjemy, do ideału. W następnych latach ta wiedza rozrastała się za sprawą wszystkich
rodzajów teorii o tajemnicach, potędze modlitwy i prawach przyciągania, teorii, które
wydawały się prawdziwe, choć nie w pełni kompletne.
Wiedziałem, że przetrwały one do czasów współczesnych, kiedy materialne
problemy dotknęły każdego z nas – w postaci światowego kryzysu ekonomicznego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]